8.4 C
Chicago
piątek, 19 kwietnia, 2024

Łeba: Wycieli drzewa wykorzystując tzw. lex Szyszko. Sąd wydał wyrok

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Sąd Rejonowy w Lęborku uznał Jerzego R. i Marię van E. za winnych spowodowania zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Za zlecenie wycinki drzew na swoich działkach w Łebie, gdy obowiązywało tzw. lex Szyszko, skazał oboje na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok.

Przed Sądem Rejonowym w Lęborku zapadł w poniedziałek wyrok wobec 65-letniego Jerzego R. i 50-letniej Marii van E. oskarżonych o spowodowanie zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Oboje oskarżeni, zlecając wycinkę drzew na swoich działkach w Łebie mieli doprowadzić do zniszczenia runa leśnego, warstwy glebowej, lasu bażynowego, roślin podlegających ochronie całkowitej i częściowej oraz okresowych siedlisk ptaków i owadów”. Las został wykarczowany między 23 a 25 lutego 2017 r., w czasie, gdy obowiązywały zliberalizowane przepisy dotyczące wycinki drzew na prywatnych działkach, tzw. lex Szyszko.

 

Sędzia Katarzyna Wesołowska, ogłaszając wyrok, uznała oboje oskarżonych za winnych popełnienia czynu z art. 181 par.1 Kodeksu karnego i skazała Jerzego R. i Marię van E. na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok. O przebiegu próby mają informować kuratora.

 

Obojgu sąd wymierzył także karę grzywny. Jerzemu R. w wysokości 15 tys. zł, a Maria van E. ma zapłacić 6 tys. zł. Mają również zapłacić nawiązkę na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, odpowiednio po 8 tys. zł i 5 tys. zł. Ponadto Jerzy R. został obciążony kosztami sądowymi w kwocie 8 tys. zł, a Maria van E. w kwocie ponad 7 tys. zł.

 

Sędzia Wesołowska podkreśliła, że sąd wziął pod uwagę to, iż oskarżeni nie byli dotychczas karani i mają nieposzlakowaną opinię. Maksymalny wymiar kary za przestępstwo, za które odpowiadali przed sądem, to 5 lat pozbawienia wolności.

 

Uzasadniając wyrok, sędzia podkreśliła, że zebrany materiał dowodowy nie pozwala budzić wątpliwości co do winy oskarżonych, którzy w procesie nie przyznali się do popełnienia czynu.

 

Zaznaczyła, że bezspornie do wycinki doszło. Potwierdzili to w swoich zeznaniach pracownicy firmy, której ją zlecono. Ponadto zarówno urzędnicy, jak i leśnik nadleśnictwa Łeba zeznali, że nie dali kategorycznych odpowiedzi właścicielom działek, którzy pytali, czy mogą wycinać na nich drzewa.

 

Sędzia dodała, że z transkrypcji nagrania z rozmowy z urzędnikiem, która była dowodem w sprawie, wynika, że oskarżeni próbowali wymóc na nim zgodę na wycinkę.

 

Ponadto przepisy prawa miejscowego z 2010 r. bezwzględnie wykluczały przekształcenie tego terenu, wyłączały go z inwestowania i założyły ochronę walorów przyrodniczych na nich występujących. „Te zapisy planu były doskonale znane oskarżonym. Podkreślić należy, że z tych zapisów wynika, iż na tych terenach (…) znajduje się bór bażynowy, rośliny podlegające ochronie gatunkowej. Oskarżeni doskonale o tym wiedzieli (…). Świadczy o tym złożenie przez obojga zastrzeżeń do planu. Te zastrzeżenia nie zostały uwzględnione” – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Wesołowska.

 

Sędzia wskazała, że do sprawy sporządzona została pierwotna opinia, która była następnie uzupełniana i wskazywała na to, że na działkach doszło do zniszczeń w znacznych rozmiarach w świecie roślinnym i zwierzęcym. Druga była odmienna, stąd udział w sprawie trzeciego biegłego, który ostatecznie przychylił się do wniosków z pierwotnej opinii.

 

Sąd nie podzielił zdania biegłego sporządzającego drugą opinię. Nie zgodził się z twierdzeniem, że zniszczenia są, ale gatunki zaczęły się już odradzać. W opinii sądu to odradzanie boru bażynowego „będzie wiązało się ze znacznym upływem czasu”.

 

Sąd, wydając wyrok, przyznał, że w sąsiedztwie działek oskarżonych powstaje duży obiekt hotelowy. Zdaniem sądu „ta kwestia powinna zostać wyjaśniona”.

 

Wyrok nie jest prawomocny.

 

Obrońca Marii van E. zapowiedział, że będzie wnosić apelację. Jerzy R. wraz ze swoim pełnomocnikiem decyzję o odwołaniu podejmą po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia wyroku.

 

„W ocenie obrony moja mocodawczyni wycięła drzewa na swojej działce. Była przeświadczona, że działa zgodnie z prawem, z tzw. Ustawą +lex Szyszko+. Nadto w naszej ocenie nie doszło do zniszczenia roślinności znacznych rozmiarach, o czym zresztą jeden z biegłych się wypowiedział. I jakby na ironię, co podkreślał sąd, obok działki oskarżonej jest kompleks hotelowy. Roślinność na działce mojej mocodawczyni się odtwarza i rośnie, a tam leje się setki ton betony” – skomentował obrońca Marii van E. mec. Janusz Kaczmarek.

 

Prokurator rejonowy w Lęborku Patryk Wegner skazanie oskarżonych określił jako „sukces Prokuratury Okręgowej w Słupsku” i poinformował, że to ona zdecyduje o ewentualnym odwołaniu się od wyroku.

 

Proces 65-letniego Jerzego R. i 50-letniej Marii van E. rozpoczął się przed Sądem Rejonowym w Lęborku 15 listopada 2018 r. Oboje, składając wyjaśnienia, nie przyznali się do winy.

 

Na rozprawie wyjaśniali, że na swoje działania mieli ustną zgodę urzędnika miejskiego. Nie mieli wiedzy o tym, że na ich gruntach rosną i bytują gatunki chronione prawem.

 

Jerzy R. tłumaczył wówczas, że kupił działki oznaczone w studium jako tereny „różne”, dla których miał powstać miejscowy plan przestrzennego zagospodarowania. Przyznał, że burmistrz Łeby bez jego zgody zmienił później tę klasyfikację na „las”. I tak też było w przypadku działki Marii van E. Oboje wystąpili wówczas o unieważnienie tej klasyfikacji i doprowadzili do pozytywnego dla siebie rozstrzygnięcia.

 

Jerzy R. i Maria van E. prokuratorskie zarzuty usłyszeli w marcu 2018 r.(PAP)

 

autorka: Inga Domurat

fot. PAP

ing/ mark/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520