Spór o nowe granice okręgów wyborczych w Chicago zaczyna przeradzać się w walkę o władzę pomiędzy dwoma najważniejszymi frakcjami w radzie miasta. Okręgi muszą zostać zmienione w oparciu o wskaźniki ostatniego spisu ludności.
Plan czarnej koalicji przewiduje 17 czarnych okręgów, 14 latynoskich, 18 białych i jeden azjatycki. Na latynoskiej mapie jest inaczej: 15 czarnych okręgów, 15 latynoskich i 15 białych, wraz z jednym azjatyckim okręgiem.
Przedstawiciele frakcji czarnych mówią, że każda mapa, która nie uwzględnia ich postulatów i siły głosu, jest niedopuszczalna. A za taką uznają między innymi tę przygotowaną przez Latynosów. Ci z kolei twierdzą, że propozycje czarnych ignorują zmiany w ich populacji.
W poniedziałek (22. listopada) odbył się marsz do ratusza, zakończony dostarczeniem tzw. „Mapy Ludzi”: trzeciej alternatywy, która proponuje 15 czarnych okręgów większościowych, 14 latynoskich i 13 białych, wraz z jednym azjatyckim okręgiem większościowym.
Zdaniem burmistrz Lori Lightfoot, dyskusja musi osiągnąć poziom odpowiedzialnej demokracji. Jak przypomniała, ta polega na osiąganiu kompromisu, do którego żadnej ze stron nie jest obecnie śpieszno.
Radni mają czas do 1 grudnia na wprowadzenie kompromisowej mapy. W przypadku niepowodzenia w przyszłym roku będzie można zorganizować referendum. Wtedy decyzję podejmą wyborcy.