Przywódcy partii opowiadających się za niepodległością w więzieniu bądź na wygnaniu. Ogromne zainteresowanie wyborami wśród ludności. Tak wygląda sytuacja na dwa dni przed wyborami parlamentarnymi w Katalonii.
Ogromne zainteresowanie wyborami do parlamentu Katalonii. Na głosowaniu, do którego dojdzie w czwartek szykuje się bardzo wysoka frekwencja. Wyniesie ponad 80 procent, czyli najwięcej od czasów obalenia prawicowej dyktatury gen. Franco i wprowadzenia demokracji w Hiszpanii.
Na dwa dni przed wyborami nikt nie jest pewien zwycięstwa. Na takie samo poparcie mogą liczyć przeciwnicy i zwolennicy oderwania się Katalonii od Hiszpanii. Większość niezbędna do utworzenia rządu wynosi 68 posłów.
Według ostatnich sondaży przeciwnicy niepodległości mogą zdobyć 63 miejsca a zwolennicy 62 miejsca. Dlatego niezwykle ważny będzie wynik uzyskany przez mniejsze partie. Chodzi tu szczególnie o lewicowy ruch Podemos, który jednak także jest wewnętrznie podzielony w kwestii niepodległości Katalonii oraz partię. Także naprawdę trudno jest przewidywać, co stanie się po wyborach.
Władze Hiszpanii robią co mogą, aby utrudnić prowadzenie kampanii wyborczej partiom opowiadającym się za niepodległością. Ich liderzy siedzą w więzieniach albo zostali zmuszeni do ucieczki zagranicę.
Przywódca najsilniejszej katalońskiej partii nacjonalistycznej „Lewica republikańska” siedzi w więzieniu. Został oskarżony o bunt przeciw władzy oraz nieprzestrzeganie konstytucji.
Natomiast były premier Katalonii Carles Puigdemont został zmuszony do ucieczki do Belgii. W przeciwnym razie prawdopodobnie także siedziałby teraz w więzieniu. Od dłuższego czasu przebywa w Brukseli. Nie wiadomo czy zdecyduje się na przyjazd do Barcelony w przeddzień wyborów.
Michał Kurowicki AIP