Kalifornijski regulator ds. ropy naftowej i gazu zaproponował w czwartek wprowadzenie nowego prawa stanowego, które zakaże dokonywania odwiertów naftowych w promieniu 3200 stóp od szkół, osiedli/domów i szpitali – celem ochrony zdrowia publicznego.
Wydaje się, że ropa naftowa nie jest ulubionym surowcem gubernatora Gavina Newsoma. To kolejna jego próba w walce o ograniczenie wydobycia „czarnego złota” na terenie Kalifornii. Newsom łączy siły z organizacjami aktywistów na rzecz ochrony środowiska i klimatu, wypowiadając wojnę potężnym koncernom naftowym. Kalifornia jest 7 stanem w USA, jeżeli chodzi o ilość wydobywanej ropy.
Badania pokazują, że mieszkanie w pobliżu miejsca odwiertu może zwiększyć ryzyko wad wrodzonych, raka, problemów z oddychaniem i innych problemów zdrowotnych. Ponad 2 miliony Kalifornijczyków żyje w promieniu 975 metrów od miejsc wiertniczych, głównie w hrabstwie Los Angeles i Central Valley. Propozycja nie miałaby zakazywać działania już pracujących odwiertów, jednak nakłada na nie dodatkowe kontrole emisji zanieczyszczeń.
Newsom proponuje 3200 stóp buforu pomiędzy odwiertami naftowymi a siedliskami ludzkimi. Nowe szyby naftowe lub instalacje wiertnicze w stanie Kalifornia musiałyby znajdować się co najmniej 3200 stóp od domów, szkół, szpitali, domów opieki i innych wrażliwych miejsc, zgodnie z proponowanymi zasadami ogłoszonymi w czwartek przez gubernatora Gavina Newsoma.
W oświadczeniu prezesa Western States Petroleum Association – Catherine Reheis-Boyd – potępiła proponowane przepisy, określając je mianem „aktywistycznego ataku na kalifornijski styl życia, gospodarkę i ludzi”. Powiedziała także, że nowe przepisy doprowadzą do mniej niezawodnych dostaw energii oraz podwyższenia cen w branży, zatrudniającej około 150 000 osób.
Red. JŁ