Dżihadyści Państwa Islamskiego pojmali trzy tysiące uciekinierów, którzy zbiegli z irackich wiosek. Kilkunastu z nich bandyci od razu stracili, podają źródła oenzestowskie. Zachodzi obawa, że ludzie ci traktowani jako żywe tarcze mogą zostać zabici.
Jak podaje Irackie Obserwatorium Praw Człowieka około setka dżihadystów pojmała cywilów w rejonie Kirkuku. Kilkunastu wieśniaków bandyci zabili, sześcioro pojmanych spalili żywcem.
Uciekinierzy pochodzili z wiosek w dystrykcie Hawiga, starali się oni przebić do Kirkuku. To wszystko dzieje się w sytuacji, kiedy Amerykanie i sprzymierzone z nimi siły bombardują pozycje Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii.
Ofensywa dżihadystów na oba te kraje, która rozpoczęła się w roku 2014 doprowadziła do przemieszczenia się prawie 3.5 miliona ludzi.
Mimo nasilonych nalotów Państwo Islamskie wciąż trzyma się mocno w irackim Mosulu oraz w mieście Rakka w Syrii. Sytuacja mieszkańców, którzy żyją w tych miastach jest tragiczna. Dlatego Organizacja Narodów Zjednoczonych wystąpiła pilnie o prawie 300 milionów dolarów na pomoc dla tych ludzi.
Na obrzeżach obu tych miast tworzy się obozy dla uchodźców, na razie trafiają do nich uciekinierzy z Mosulu i Rakki. ONZ ocenia, że w najbardziej gorącym momencie, kiedy ofensywa przeciwko ISIS osiągnie punkt krytyczny potrzebujących będzie nawet kilkaset tysięcy ludzi.
Jak podają oenzetowskie źródła tysiące ludzi, którzy uciekli z irackiej Faludży, która został dobita w rąk islamistów nie powróciło do miasta, ponownie wpadli w ręce Państwa Islamskiego.
Kazimierz Sikorski(aip)