Mieszkaniec Walencji kilka dni temu stracił 15-letniego syna i żonę w wyniku zawalenia się budynku, w którym mieszkała jego rodzina. Tymczasem firma telekomunikacyjna MasMovil domagała się od niego zwrotu routera mimo tłumaczeń, że urządzenie znalazło się pod gruzami i nie można go odzyskać – pisze w czwartek dziennik „El Mundo”.
Bienvenido Coves podpisał z firmą długoterminową umowę na usługi internetowe, a w ramach abonamentu operator czasowo udostępnił mu router, pozwalający na korzystanie z szybkiego Wi-Fi w całym mieszkaniu.
Po zawaleniu się domu mężczyzna chciał rozwiązać umowę, aby uniknąć dalszych opłat za internet, jednak MasMovil zażądała od niego zwrotu routera i zagroziła kara 150 euro. Do firmy nie przemówiły argumenty, że urządzenie zostało zasypane gruzami i nie można go odnaleźć. W mailu tłumaczyła, że jej regulamin nie przewiduje takiego przypadku, i przeprosiła za niedogodności.
Trzypiętrowy budynek mieszkalny z początku lat 90. zawalił się pod koniec sierpnia z powodu wad konstrukcyjnych, niestabilnego terenu oraz ulewnych deszczy. Pod gruzami odnaleziono ciała jednego z synów Covesa i jego żony. Starszy syn mężczyzny odniósł poważne obrażenia, ale jego życiu nie grozi niebezpieczeństwo.
Premier regionalnego rządu Walencji Ximo Puig złożył kondolencje Covesowi, wyraził współczucie dla innych poszkodowanych i podziękował służbom za pracę przy ratowaniu zasypanych osób. Podkreślił solidarność mieszkańców, którzy zorganizowali się, aby zlokalizować poszkodowanych i im pomóc.
Dopiero wtedy firma telekomunikacyjna wycofała się ze swojego żądania. „Przepraszamy za naszą odpowiedź” – przekazała MasMovil, tłumacząc swoje postępowanie „niefortunnym błędem proceduralnym”. „Już wszystko sprawdzamy, aby (klient) nic nie musiał płacić. Podejmiemy kroki, aby to się nie powtórzyło” – obiecała.
Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)
opi/ akl/