Fundacja charytatywna Clintonów przyjęła dziesiątki milionów dolarów od państw, które Departament Stanu USA przed, podczas i już po kadencji Hillary Clinton na stanowisku sekretarza stanu krytykował za seksizm i łamanie praw człowieka -informuje „New York Times”. Ujawnione rewelacje mogą negatywnie odbić się na kampanii wyborczej polityk i zaszkodzić jej w przypadku zwycięstwa.
Clintonowie przyjęli bajońskie sumy od państw naruszających prawa człowieka. Wśród nich znalazły się Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Oman, Kuwejt, Brunei i Algieria. Sama Arabia Saudyjska przekazała fundacji od 10 do 25 mln dolarów. Podobną sumę zaoferował Wiktora Pinczuk, zięć byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy.
Kandydatce Demokratów na prezydenta zarzucano faworyzowanie dawców fundacji jeszcze w czasie, gdy sprawowała urząd na stanowisku sekretarza stanu USA. Jej mąż, były prezydent Bill Clinton poinformował więc pracowników fundacji, że w przypadku zwycięstwa Hillary organizacja nie będzie przyjmowała donacji od zagranicznych osób fizycznych lub korporacji.
Tymczasem Kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta USA, Donald Trump wezwał do powołania specjalnego, niezależnego prokuratora do zbadania tej kontrowersyjnej sprawy. W czasie poniedziałkowego przemówienia w Akron w stanie Ohio ponownie skrytykował też Clinton za używanie prywatnego serwera mejlowego do służbowej korespondencji w Departamencie Stanu.
– Clinton, jeszcze jako sekretarz stanu w gabinecie prezydenta Obamy prowadziła politykę korzystną dla darczyńców fundacji, wśród których znajdowały się rządy autokratycznych krajów arabskich. Mówimy o reżimach, które dyskryminują kobiety, gejów i mniejszości religijne – podkreślał polityk.
Sylwia Arlak AIP