Middle school na Florydzie została zamknięta i otoczona przez dziesiątki uzbrojonych w broń szturmową funkcjonariuszy z powodu… fałszywego alarmu. Okazało się, że zagrożenia w rzeczywistości nie ma. Zgłosił je 11-letni uczeń, bo chciał mieć dodatkowy dzień wolny od szkoły.
Około godz. 9:30 – krótko po rozpoczęciu zajęć w Horizon Academy w Marion Oaks, 70 mil od Orlando na Florydzie – młody Taryn Louis-Jean zadzwonił pod 911 i zgłosił zagrożenie strzelaniną.
„Pomocy, po korytarzu chodzi szkolny zamachowiec” – mówił do słuchawki 11-latek. Chłopiec rozmawiał z dyspozytorem niepewnie i lakonicznie. Nie chciał podać swojej lokalizacji. „On nadchodzi, on nadchodzi” – powiedział przed rozłączeniem się. Zgłoszenie nie mogło zostać zbagatelizowane.
Dyspozytorzy wysłali do middle school każdego dostępnego zastępcę z okolicy. Szkoła została zamknięta.
Po otoczeniu placówki funkcjonariusze dokonali przeszukania, ale nie znaleźli ani strzelca, ani broni. Później udało im się namierzyć telefon, z którego połączenie wykonał Louis-Jean. Sprytny 11-latek ukradł to urządzenie innemu uczniowi.
11-latek został aresztowany i oskarżony o m.in. fałszywe zgłoszenie o masowej strzelaninie.
„Prawo wymaga, aby każda osoba, która dokonuje tego typu fałszywych zgłoszeń, opłaciła zwrot kosztów reakcji organów ścigania, co w tym przypadku będzie równe setkom roboczogodzin. Ten młody człowiek będzie musiał skosić wiele trawników, aby zapłacić ten rachunek” – powiedział szeryf Marion County Billy Woods w oświadczeniu.
Red. JŁ
(Źródło: New York City)