Mieszkaniec Florydy został aresztowany po zarzutem morderstwa pierwszego stopnia. Do zdarzenia doszło podczas spotkania w domu, w którym przebywał napastnik. Kiedy goście właściciela odmówili mu podzielenia się jointem, ten wpadł w furię, a potem zagroził im śmiercią. Finalnie dźgnął jednego z mężczyzn nożem i uciekł. Lokalne organy ścigania rozpoczęły obławę z użyciem m.in. policyjnych śmigłowców.
31-letni Joseph McDonald został aresztowany po obławie, która zakończyła się w minioną niedzielę. Zastępcy szeryfa powiatu Volusia na Florydzie odpowiedzieli na wezwanie ok. godz. 11:00 rano tego samego dnia. W domu, do którego ich skierowano, znaleźli krwawiącego mężczyznę z raną kłutą brzucha – ostrze przebiło mu żołądek.
Kiedy zapytano go, kto stoi za atakiem, ofiara „wskazała na dom”. Od mężczyzny nie udało się uzyskać więcej informacji, gdyż wkrótce zmarł w szpitalu. Zidentyfikować McDonalda pomógł funkcjonariuszom świadek, któremu udało się przeżyć atak 31-latka.
Zdjęcie napastnika zostało upublicznione w internecie, a policjanci zorganizowali obławę, w której brały udział policyjne K-9 i śmigłowce. McDonald został zauważony krótko po godzinie 13:00, kiedy wyłaniał się z zarośli ok. trzy mile od miejsca zdarzenia.
Świadek zeznał później, że wraz ze swoich znajomym poszli do domu, aby zapalić ze swoim przyjacielem – bratem McDonalda – marihuanę. Mężczyzny nie było w domu, jednak McDonald wpuścił ich. McDonald chciał zapalić z nimi, ale ci odmówili mu podzielenia się jointem. Wówczas 31-latek wpadł w szał. Zaczął grozić jednemu z gości śmiercią, a potem dźgnął go nożem w brzuch. Po ataku ofiara wyczołgała się na zewnątrz domu, błagając o pomoc.
McDonald mieszkał w domu od kilku miesięcy. Według wstępnych ustaleń – zmagał się z poważną choroba psychiczną. Został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia.
Red. JŁ
(Źródło: New York Post)