Detroit znowu jest najbardziej niebezpiecznym miastem w USA – wynika z opublikowanych w poniedziałek statystyk FBI. W 2016 roku doszło tam do większej liczby morderstw niż w Los Angeles, mimo że w tym drugim mieszka cztery razy więcej ludzi.
Według biura federalnego w ub.r. w Detroit odnotowano 13,705 brutalnych przestępstw, takich jak morderstwa, gwałty i napaście. To wzrost aż o 15,7% w porównaniu z danymi zaprezentowanymi rok wcześniej. Dało to Detroit pierwsze miejsce wśród miast z populacją przekraczającą 100 tys. mieszkańców. Na kolejnych pozycjach znalazły się St. Louis, Memphis, Baltimore i Rockford. W roku 2015 Detroit było drugie, za St. Louis.
W 2016 w Detroit doszło do 303 morderstw, co stanowi skok o 3% w porównaniu z 295 morderstwami odnotowanymi rok wcześniej. W Los Angeles, gdzie mieszkają 4 miliony ludzi (przy 669 tys. w Detroit), w 2015 r. było 295 morderstw.
W rankingu morderstw Detroit nie zajmuje jednak pierwszego miejsca. Liderem niechlubnego zestawienia jest St. Louis, w którym w 2016 r. dochodziło do 60 morderstw na 100 tys. mieszkańców. Na drugiej pozycji znalazło się Baltimore – 51 morderstw na 100 tys. mieszkańców, a Detroit na trzeciej – 45 morderstw na 100 tys. mieszkańców.
James Craig, szef policji w Detroit, stanowczo nie zgadza się z danymi FBI i mówi, że fakt, iż zostały opublikowane przez biuro federalne, nie oznacza jeszcze, że są prawdziwe. Podkreślił, że według statystyk zebranych przez policję w Detroit przestępczość w mieście spadła w 2016 r. o 5%. Tłumaczy, że tak duże rozbieżności pomiędzy tymi danymi a tymi zaprezentowanymi przez FBI są spowodowane używaniem przez agencję przestarzałego systemu komputerowego.
– Jestem przekonany, że statystyki przestępczości zgromadzone przez policję w Detroit są bardzo dokładne – oświadczył na poniedziałkowej konferencji prasowej.
(dr)