Brytyjski dziennik „The Daily Telegraph” świętuje dziś wydanie swego 50-tysięcznego numeru.
Z tej okazji przypomina własną historię, źródło tytułu i cytuje listy jakie czytelnicy nadsyłali do redakcji od 1855 roku, kiedy wyszedł pierwszy numer. Od ponad 160 lat przewijają się w nich te same problemy. Już w połowie XIX wieku czytelnicy skarżyli się na nieobecność policji wtedy, kiedy jest akurat najbardziej potrzebna i na szkodliwość palenia w miejscach publicznych. Od ponad stu lat pisują do redakcji entuzjaści meteorologii i obrońcy zwierząt. Wiktoriańskich czytelników, tak jak i dzisiejszych, niepokoiło zanieczyszczenie atmosfery i Tamizy, z zapałem podejmowali też zbiórki charytatywne na weteranów wojennych.
„The Daily Telegraph” chwali się w jubileuszowym numerze, że zawsze był w awangardzie postępu technologicznego i zawdzięcza mu nawet swą nazwę – zaczął się ukazywać w chwili, gdy ukończono układanie podmorskiego kabla telegraficznego na Krym, gdzie toczyła się właśnie wojna europejskiej koalicji z Rosją.
„Telegraph” to jednak nie najstarsza z brytyjskich gazet. „Guardian” wychodzi o ćwierć wieku dłużej, a „Times” nieprzerwanie od 1788 roku. Sędziwy wiek nie był natomiast pisany najmłodszemu, 33-letniemu „Independentowi”, który przestanie się ukazywać z końcem marca.
IAR, Grzegorz Drymer, Londyn/mcm/zr