We wtorek w Los Angeles upamiętniono dwudziestą rocznicę strzelaniny w North Hollywood, jednego z najbardziej krwawych incydentów w historii kalifornijskiego miasta.
Był 28 lutego 1997 roku, kiedy dwaj uzbrojeni po zęby przestępcy otworzyli ogień do policjantów LAPD przed bankiem, z którego wynieśli ponad 300 tys. dolarów. Trwająca 44 minuty strzelanina zakończyła się śmiercią obu napastników – 26-letniego Larry’ego Phillipsa Jr i 30-letniego Emila Matasareanu. W trakcie wymiany ognia ucierpiało też 12 policjantów i 8 cywilów. Poza tym uszkodzonych zostało kilka samochodów i budynków, a ślady po kulach do dzisiaj można znaleźć na niektórych konstrukcjach. Łącznie złodzieje i policjanci wystrzelili blisko 2 tys. pocisków.
Napastnicy mieli ciężką broń – m.in. karabiny AK i AR-15. Większość funkcjonariuszy była natomiast uzbrojona w pistolety 9MM i rewolwery kalibru .38. Mimo to zdołali powstrzymać przestępców.
Strzelanina przyniosła wiele zmian w policji w Los Angeles. Mundurowym pozwolono na noszenie cięższej broni, zadbano też o wyższej klasy szkolenia.
Funkcjonariuszom, którzy tego pamiętnego dnia stawili czoła przestępcom, dziękowali we wtorek burmistrz Eric Garcetti i szef policji Charlie Beck. – Zdefiniowaliście tę organizację w czasie, kiedy desperacko tej definicji potrzebowała – oświadczył Beck.
(hm), Fot. Twitter.com