Amerykański prezydent elekt Donald Trump ma się w przyszłym tygodniu spotkać z szefami służb wywiadowczych. Chce zasięgnąć od nich informacji o sprawie rosyjskich cyberataków, które mogły mieć wpływ na wynik amerykańskich wyborów prezydenckich.
Rząd Stanów Zjednoczonych postanowił wczoraj wydalić z kraju 35 rosyjskich dyplomatów z placówek w Waszyngtonie i San Francisco. Dyplomaci, którzy mają 72 godziny na opuszczenie kraju, są – jak twierdzą amerykańskie służby – rosyjskimi agentami, zatrudnionymi w ambasadzie w Waszyngtonie i konsulacie generalnym w San Francisco. Ich działania uznano za niezgodne z praktyką dyplomatyczną. Prezydent Barack Obama oświadczył, że jest to konieczna i adekwatna odpowiedź na nieprzyjazne działania Rosji. Odwet za ataki rosyjskich hakerów, przede wszystkim na serwery Partii Demokratycznej, Barack Obama zapowiadał już na początku grudnia.
Komentując tę sprawę Donald Trump powiedział, że „dla naszego kraju nadszedł czas, aby przejść do większych i lepszych rzeczy”. Prezydent elekt do tej pory odrzucał sugestie o wpływie Rosjan na wynik wyborów twierdząc, że są to podejmowane przez Partię Demokratyczną próby podważenia zwycięstwa Republikanów.
TS/AFP/IAR, Fot. Dreamstime.com