NASA potwierdziła w poniedziałek, że tajemniczy obiekt, który rozbił się przez dach domu na Florydzie w zeszłym miesiącu, był kawałkiem kosmicznego złomu, a dokładniej zużytego sprzętu wyrzuconego z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
W piątek, 8 marca, cylindryczny obiekt przedarł się najpierw przez ziemską atmosferę – o dziwo nie spalając się na popiół – a potem przebił dach i podłogę pewnego domu na Florydzie. To cud, że żaden z mieszkańców nie przeciął wówczas trajektorii lotu ciężkiego kawałka metalu.
Niczym w filmie „Transformers” w domu pojawili się pracownicy NASA, którzy badali, co spadło z kosmosu. Element został zabrany w celu badań do Kennedy Space Center na Cape Canaveral. Wiadomo już, co to dokładnie było.
Powiązane: KOSMICZNY ŚMIEĆ WPADŁ DO DOMU NA FLORYDZIE. PRZEBIŁ SIĘ PRZEZ DACH I PODŁOGĘ!
Agencja kosmiczna podała, że jest to pozostałość metalowego wspornika, używanego do montażu starych baterii na palecie ładunkowej, w celu ich utylizacji. Paleta została wyrzucona ze stacji kosmicznej w 2021 roku. Przymocowany do niej ładunek miał ostatecznie całkowicie spłonąć po wejściu w ziemską atmosferę, ale ten jeden kawałek przetrwał.
Metalowa część, która spadła na dom na Florydzie ważyła 1,6 funta (0,7 kilograma), miała 4 cale (10 centymetrów) wysokości i około 1 1/2 cala (4 centymetry) szerokości.
Red. JŁ