17 C
Chicago
wtorek, 7 maja, 2024

Antyjedenastka 24. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Mecz w Szczecinie zakończył 24. kolejkę LOTTO Ekstraklasy. Przyniosła ona sporo emocji, szczególnie w Poznaniu, gdzie hit weekendu niejednemu podniósł ciśnienie. Wiele działo się także w Białymstoku, Niecieczy czy Krakowie. Nie zawsze radzili sobie sędziowie, ale błędy popełniali także zawodnicy. Kto poradził sobie najsłabiej? Oto antyjedenastka.

– 28 11 2016 gdansk. lotto ekstraklasa. mecz pilki noznej lechia gdansk – gornik leczna n/z slawomir peszko fot. piotr hukalo / dziennik baltycki / polska press
– Ok, czerwona kartka, którą otrzymał za faul na Fedorze Cernychu trochę kontrowersyjna, ale trzeba pamiętać, że zachowanie doświadczonego golkipera nie należało do najbardziej odpowiedzialnych. Wcześniej wpuścił już trzy bramki. We wszystkich sytuacjach mógł zachować się lepiej. A tak nie dość, że nie uratował kolegów przed ich utratą, to jeszcze schodząc postawił właściwie w przegranej sytuacji.
– Tak jak w ubiegłych kolejkach Śląsk przegrywał minimalnie, tak w Białymstoku stracił aż cztery bramki. Doświadczony defensor dołożył do tego swoje trzy grosze. Bardzo zagubiony, zostawiał Mateusza Lewandowskiego samego z białostoczanami. Mijał się z piłką, nawet chwilami uciekał przed nią pod własna bramką. Konstantin Vassiljev oraz Przemysław Frankowski wymijali go jak chcieli. Celeban łatwo dawał im się zmylić.
– To nie był najlepszy mecz Słoweńca. Bezpośrednio zamieszany w obie akcje bramkowe Wisły, a niezbyt dokładnymi zagraniami stworzył Białej Gwieździe jeszcze więcej okazji. Dzięki niemu Jakub Szmatuła po prostu nie mógł się nudzić. Miał problem z upilnowaniem czy to Pawła Brożka czy to Zdenka Ondraska. Nie mógł dogadać się z Marcinem Pietrowskim – razem pozostawiali rywalom bardzo dużo miejsca pod własną bramką.
– Do akcji ofensywnych raczej się nie włączał, nie błyszczał również w defensywie. Od niego oczekuje się więcej, a w starciu z Zagłębiem zdecydowanie pokazał “mniej”.Proste błędy w defensywie, w tym podanie do Arkadiusza Woźniaka – no nie ułatwiał w piątek pracy Arkadiuszowi Malarzowi. Kłopoty z odcięciem rywali przy stałych fragmentach gry zaowocowały kontaktowym golem lubinian.
– Dołożył swoją cegiełkę do sobotniej porażki Niebiesko-Czerwonych. Ogromne kłopoty w defensywie. Wpuszczał rywali we własne pole karne, pozostawiając ich tam samym sobie. Współpraca między nim,a Urosem Korunem oraz Hebertem zupełnie się nie układała. Tego dnia każdy z nich mówił na boisku swoim językiem. Sporo strat w środku pola, w ofensywie praktycznie się nie udzielał.
– Są rzeczy, które nie przystoją doświadczonemu reprezentantowi Polski. Po prostu. W pewnym wieku i z pewnym obyciem w piłkarskim świecie niektórych rzeczy się nie robi. Do nich bezsprzecznie należą: szarpanie rywala za ucho czy uderzenie go łokciem. Niedojrzale zachował się również po zakończonym spotkaniu, kiedy największe emocje dawno powinny opaść. Ulubieniec kibiców w starciu z Lechem zdecydowanie sprawdził cierpliwość swoich fanów. Za tydzień nie będzie miał takiej szansy – z powodu czerwonej kartki pauzuje w meczu z Ruchem.
– Miał być jedną z gwiazd zespołu. Przychodząc wiązano z nim ogromne nadzieję. Jak na razie trochę rozczarowuje. Poza dwoma golami w starciu z Piastem raczej nie wyróżniał się w protokołach meczowych. Aż do ubiegłego piątku, kiedy obejrzał dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Bezpośrednio sprawiła ona, że łęcznianom nie tylko nie udało się utrzymać prowadzenia, ale do domów wracali bez punktu.
– Jego gwiazda wyblakła w 2017 roku. Tak jak jeszcze jesienią miał przebłyski i potrafił zaważyć o losach spotkania. Teraz już mu się to nie zdarza. Na wiosnę gra po prostu słabo. I to konsekwentnie, w każdym kolejnym meczu. Również z Zagłębiem. Nie stworzył nawet najmniejszego zagrożenia pod bramką Martina Polacka. W protokole meczowym zapisał się jedynie żółtą kartką, a te 80.minut, które otrzymał od Jacka Magiery wydają się być trochę na wyrost.
– Dostał szansę od pierwszej minuty, lecz tym razem raczej jej nie wykorzystał. Nie poradził sobie z linią defensywy Górnika Łęczna – trochę wstyd. Aleksander Komor i Gerson, którzy wbrew pozorom nie rozgrywali meczu życia, nakryli go czapką. Rywale doskonale odczytywali jego zamiary. Dopóki był na murawie, Korona nie zdobyła nawet gola, a po jego zejściu dwa. I to chyba najlepiej podsumowuje jego występ.
– Z uwagi na odejście Łukasza Zwolińskiego oraz słabą formę Seiya Kitano, Turek właściwie nie miał wielkiej konkurencji na swojej pozycji. Mimo to może mieć za tydzień spory kłopot ze złapaniem się do wyjściowej jedenastki. W starciu z Wisłą opuścił murawę już w przerwie. Nie bez powodu – był praktycznie niewidoczny, nie wziął udział w praktycznie żadnej akcji szczecinian.
– Hit kolejki, tablica wyników wskazywała 0:0, ogromne nerwy po obu stronach barykady. Na murawie stadionu przy Bułgarskiej działo się sporo, ale losy trzech punktów wciąż pozostawały nierozstrzygnięte. I wtedy Kuświk postanowił dołożyć swoją cegiełkę do zmiany wyniku dwoma faulami w niewielkim odstępie czasu. Szczególnie to jak potraktował Jana Bednarka było oznaką głupoty, która nie przystoi tak doświadczonemu zawodnikowi.
– Ławka rezerwowych: Vanja Milinković Savić (Lechia Gdańsk), Aleksander Komor (Górnik Łęczna), Diego Ferraresso (Cracovia), Dariusz Formella (Arka Gdynia), Martin Nespor (Zagłębie Lubin), Ilijan Micanski (Korona Kielce), Michał Masłowski (Piast Gliwice).

red. aip, Fot. Polskapress

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520