Syryjski rząd przerwał ewakuację cywilów i rebeliantów ze wschodniego Aleppo – podaje BBC. Damaszek oskarża opozycję o łamanie warunków porozumienia. W oblężonych dzielnicach wciąż przebywa blisko 50 tys. ludzi.
Siły rządowe w Syrii oświadczyły, że przerywają ewakuację w Aleppo, ponieważ rebelianci odmówili ewakuowania cywilów z dwóch miejscowości – Fua i Kefraya, które są otoczone przez opozycję. Symultaniczna ewakuacja ludzi w tych miastach oraz Aleppo była warunkiem porozumienia zawartego między opozycją a Damaszkiem. Początkowa niezgoda rebeliantów na ten warunek przyczyniła sie do przesunięcia ewakuacji ze środy na czwartek i wznowieniem walk. Biuletyn syryjskim sił rządowych donosi, że protestujący zablokowali w czwartek drogę, którą ewaukowani byli cywile i rebelianci, domagając się ewakuacji ludzi z Fui i Kefrayi.
Doniesienie z Aleppo są jednak sprzeczne. Inna prawdopodobną przyczyną przerwania akcji w tym mieście mają być żądania rebeliantów, aby mogli wziąć ze sobą jeńców wojennych. Powiadomiła o tym syryjska telewizja państwowa. BBC podaje również, że władze Syrii donoszą, że autobusy przysłane przez rząd do Aleppo zostały ostrzelane przez rebeliantów. W czwartek także ostrzelano konwój ambulansów. Ranne zostały trzy osoby.
O wstrzymaniu ewakuacji powiadomiła również Elizabeth Hoff ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która obecnie przebywa w zachodniej części Aleppo. Powiedziała ona podczas czwartkowej telekonferencji z członkami ONZ, że chorzy i ranni nie sa już ewakuowani ze wschodnich dzielnic na żądanie rosyjskich oddziałów – sojuszników syryjskich sił rządowych. Hoff stwierdziła, że przyczyna nie została podana.
Ewakuacja rozpoczęła się w czwartek, a organizacje humanitarne, m.in. Międzynarodowy Czerwony Krzyż informowały, że wszystko przebiega spokojnie. W nocy z czwartku na piątek we wschodnim Aleppo nie było żadnych walk. Z Aleppo ewakuowano już 6 tys. ludzi, jednak ONZ alarmuje, że w mieście uwięzionych jest jeszcze blisko 50 tys. ludzi. Przerwanie ewakuacji jest dużym zagrożeniem dla żyjących od tygodni w koszmarze cywilów, którym brakuje wody, żywności i pomocy medycznej.
Oddział rosyjskiego ministerstwa obrony zajmujący się sytuacją w Syrii podkreślał wcześniej, że syryjski rząd zagwarantował bezpieczeństwo wszystkim członkom organizacji rebeliantów, którzy zdecydowali się opuścić miasto. – Stworzyliśmy korytarz humanitarny, aby rebelianci zostali ewakuowani. Ma on długość 21 km, z czego 6 km przebiega przez obszar Aleppo kontrolowany przez rząd, a 15 przez terytoria znajdujące się w ręku nielegalnych uzbrojonych grup – mówił rosyjski generał Walerij Gierasimow na briefingu prasowym. Tymczasem prezydent Syrii Baszar al-Assad nazwał zwycięstwo swojej armii w Aleppo „historycznym momentem”.
Rebelianci mieli być ewakuowani do obszarów zajmowanych przez opozycję, w tym organizację dżihadystów Dżabhat Fath asz-Szam w prowincji Idlib. Staffan Mistura ostrzegł jednak, że może czekać ich tam jeszcze więcej przemocy. – Jeśli nie będzie żadnego politycznego porozumienia i zawieszenia broni, Idlib stani się następnym Aleppo – mówił przedstawiciel ONZ. Syryjskie władze powiadomiły również, że przed opuszczeniem wschodnich dzielnic Aleppo rebelianci zniszczyli dokumenty oraz wysadzili resztki amunicji.
Sytuacja w Aleppo jest bacznie obserwowana przez międzynarodową opinię publiczną. Zachód oskarża Rosję i Syrię o okrucieństwo wobec cywilów i mówi nawet o zbrodniach wojennych. – To nic innego jak masakra ludzi. Pytanie jest czy teraz syryjski reżim i wspierająca go Rosja będą chcieli pojechać do Genewy i konstruktywnie negocjować oraz czy zaprzestaną rzezi Syryjczyków – mówił amerykański sekretarz stanu John Kerry. Na czwartkowym posiedzeniu Rady Europejskiej kanclerz Niemiec Angela Merkel wyraziła z kolei żal, że europejska dyplomacja zawiodła w sprawie Aleppo. – Sytuacja w tym mieście łamie serce – powiedział polityk.
Głośnym echem odbiła się także środowa wypowiedź ambasadorki USA przy ONZ Samanthy Power, w której dyplomatka ostro zaatakowała rząd Syrii, a także jego sojuszników: Iran i Rosję. Prezydent Baszar al-Assad oraz jego poplecznicy konksekwentnie twierdzą bowiem, że nie przyczyniają się swoimi działaniami minilitarnymi do tragedii humanitarnej w Aleppo i śmierci setek ludzi. – Jesteście odpowiedzialni za te okrucieństwa.
Czy naprawdę nie macie żadnego wstydu? Czy naprawdę nic w was tego wstydu nie wzbudza? Czy żaden akt barbarzyństwa wobec cywilów, żadna egzekucja dziecka do was nie przemawia? – mówiła Power na nadzwyczajnym zgromadzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Amerykanka porównała Aleppo do innych miast, w których w przeszłości doszło do podobnych ludzkich tragedii: Halabdży w Kurdystanie, Rwandzie i Srebrenicy.
Walki w Aleppo trwały ponad cztery lata. Miasto – przed wojną największy ośrodek miejski w Syrii – było podzielone na część wschodnią kontrolowaną przez rebeliantów oraz zachodnią znajdującą się w rękach rządu. We wrześniu syryjski rząd oraz jego sojusznicy, w tym Rosja i Iran rozpoczęły jednak intensywną ofensywę na wschodzie Aleppo. Jej skutkiem była strata większości obszarów przez opozycję oraz zwycięstwo syryjskiego reżimu w całej wschodniej części. To nie oznacza jednak końca pięcioletniej wojny domowej w Syrii.
This emotional video shows Syrians hugging and crying after they were safely evacuated from eastern Aleppo https://t.co/8TP2oOVlSm pic.twitter.com/hCNdBUc2HA
— CNN (@CNN) December 16, 2016
Aleksandra Gersz AIP