– Mój mąż bardzo nalega, żebyśmy ścigali [winnych] straty tej cennej i ważnej klaczy – napisała Watts w korespondencji do AIP. Wcześniej właścicielka stadniny Halsdon Arabians poinformowała radio RMF FM, że już zainicjowała proces prawny przeciwko stadninie. Watts nie ujawnia, czego konkretnie będzie domagała się na drodze sądowej, jednak można podejrzewać, że ze względu na wysoką wartość koni, ewentualne odszkodowanie może sięgać bardzo wysokich sum.
W marcu i kwietniu w stadninie w Janowie Podlaskim padły dwie klacze należące do Shirley Watts – Preria i Amra. Wraz z dwiema innymi klaczami były one wydzierżawione do stadniny w Janowie. Pierwsza padła z powodu skrętu jelita cienkiego, druga w wyniku skrętu okrężnicy. Podejrzenia budzi zgon Amry, która tuż przed zgonem była wożona do kliniki koni na Służewcu w Warszawie, by tam się wyźrebiła. Zaledwie kilka dni po porodzie przywieziono ją z powrotem do Janowa, gdzie po dwóch dniach doznała ataku kolki.Hodowcy podejrzewają, że pośrednią przyczyną ataku mogło być wożenie klaczy w okresie porodu i tuż po nim, czego normalnie nie praktykuje się.
Śmierć obu zwierząt należących do Shirley Watts nastąpiła w okresie po zmianie prezesa stadniny, którym został Marek Skomorowski. Zastąpił on zwolnionego nagle w lutym wieloletniego prezesa janowskiej stadniny Marka Trelę, cenionego na świecie hodowcę. Ministerstwo rolnictwa twierdzi, że powodem zmiany były nieprawidłowości w stadninie, natomiast środowisko hodowlane uważa, że było to skutkiem zakulisowych rozgrywek osób związanych z ministrem rolnictwa. Wraz z Trelą odwołano wieloletniego prezesa stadniny w Michałowie Jerzego Białoboka oraz Annę Stojanowską, główną specjalistkę ds. hodowli koni arabskich w Agencji Nieruchomości Rolnych.
Skomorowski po zgonie Amry oddał się do dyspozycji szefa ANR. Na stanowisko prezesa stadniny w Janowie rozpisano konkurs.
Wojciech Rogacin, B.P. AIP, foto Wojciech Rogacin