Były gubernator Florydy Jeb Bush oświadczył, że decyzja wielkiej ławy przysięgłych na Manhattanie o postawieniu w stan oskarżenia byłego prezydenta Donalda Trumpa jest „bardzo polityczna” i nie wynika ze szlachetnej pobudki dążenia do sprawiedliwości.
W swoim sobotnim tweecie Bush zauważył, że sprawa przeciwko Trumpowi była wcześniej wiele razy odrzucana. Została reaktywowana dopiero przez biuro prokuratora okręgowego Manhattanu Alvina Bragga.
Zasugerował ponadto, że w tej sprawie „ławą przysięgłych” powinny stać się wyborcy, twierdząc, że Trumpa powinno osądzić społeczeństwo, a nie sąd.
„Poprzednik Bragga nie zajął się sprawą. Departament Sprawiedliwości nie podjął sprawy. Bragg początkowo oświadczył, że nie podejmie sprawy. To jest kwestia bardzo polityczna, a nie [kwestia] sprawiedliwości. W tym przypadku niech ławą przysięgłych będą wyborcy” – napisał na Twitterze Jeb Bush, przytacza Daily Mail.
Informacja o szczegółowych zarzutach dla Trumpa jest obecnie chroniona pieczęcią. Prawnik byłego prezydenta zdradził jednak, że jego klient może stanąć nawet przed 30-stoma zarzutami, kiedy w przyszłym tygodniu przedstawiony zostanie akt oskarżenia.
Red. JŁ