Po zakończeniu pracy na etacie pielęgniarki wrócą do domu. Zrezygnują z dodatkowych dyżurów. Czy będzie problem z opieką?
Na 4 grudnia zapowiedziano jednodniowy protest pielęgniarek. Będzie on polegał na tym, że nie wezmą tego dnia dodatkowej pracy. Po wypełnieniu swoich obowiązków w podstawowym miejscu zatrudnienia, nie pójdą pracować do drugiego lub trzeciego miejsca. Dla nich będzie to oznaczało rezygnację z części wynagrodzenia, a pacjenci, którzy tego dnia mieli być pod ich opieką, będą musieli znaleźć pomoc gdzie indziej. Akcja protestacyjna pielęgniarek planowana jest na jeden dzień, choć były rozmowy o rozszerzeniu jej na tydzień, a nawet na cały grudzień.
– Praca dodatkowa zakłamuje obraz niedoborów kadrowych. Chcemy pokazać, że jest nas za mało i uświadomić wszystkim, jak ważne są pielęgniarki i położne dla funkcjonowania polskiej opieki zdrowotnej – mówi Piotr Romanowski ze Stowarzyszenia Pielęgniarek Cyfrowych, które zainicjowało protest „Jeden etat”. – Gdyby pielęgniarki zupełnie zrezygnowały z dodatkowych umów, nasza służba zdrowia by padła. Podobnie jest z lekarzami. Ten protest ma też uświadomić koleżankom i kolegom, jak ważna jest ich rola w tym systemie, oraz że pogoń za dodatkową pracą to nie ta droga. Musi dojść do podwyżki wynagrodzenia – dodaje Piotr Romanowski. – Jeden dzień to być może nie jest aż tak spektakularna akcja, nie możemy jednak pozbawić nikogo dodatkowych źródeł dochodu – mówi Romanowski.
A te dodatkowe dochody są znaczące w miesięcznym budżecie. Średnie miesięczne wynagrodzenie brutto pielęgniarki (według firmy Sedlak&Sedlak; z marca 2017 r.) to 2,7 tys. zł brutto. Ale bardzo wiele pielęgniarek nie zarabia nawet 2 tys. zł na rękę.
250 godzin pracy
Jak pracują dziś pielęgniarki? Najczęściej nie kończą swoich obowiązków po dyżurze, nawet 12-godzinnym. Pracują dalej w tym samym szpitalu, ale już na umowie cywilno-prawnej lub kontrakcie, idą do innej placówki lub na wizyty domowe. Robią to, by dorobić do niskich wynagrodzeń i załatać dziury kadrowe. W konsekwencji łamane są normy kodeksu pracy i dochodzi do tego, że każda z nich w miesiącu ma przepracowane nawet 250 godzin.
STUL/Agnieszka Jędrzejczak, aip