23 C
Chicago
środa, 1 maja, 2024

Kontrowersje wokół szpitala domowego w Katowicach

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

 To po części mieszkanie, a po części szpital, w którym pacjenci po przeszczepach przechodzą rekonwalescencję. Fakt, że należy do rodziny prof. Sławomiry Kyrcz-Krzemień, wzbudził kontrowersje.

Przy Klinice Hematologii i Transplantacji Szpiku Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach od 2010 roku działa fundacja pomagająca osobom cierpiącym na choroby krwi i szpiku. Swoje zadanie realizuje m.in. poprzez prowadzenie szpitala domowego, znajdującego się w mieszkaniu ulokowanym w bezpośrednim sąsiedztwie kliniki – dzieli je zaledwie ulica. Placówka jest bazą dla pacjentów po przeszczepie, będących na rekonwalescencji.

To nieco ponad 170-metrowa przestrzeń, w której osoby z obniżoną odpornością bezpiecznie mogą wracać do normalnego funkcjonowania. Bliskość kliniki pozwala na stałą opiekę personelu i szybką reakcję w razie problemów. Z mieszkania w znacznej mierze korzystają osoby przyjeżdżające na zabieg z daleka. Mają do dyspozycji 8 urządzonych i wyremontowanych pokoi. Ich pobyt jest bezpłatny. Darowiznę za nocleg (na rzecz fundacji) płacą jedynie osoby towarzyszące choremu. – Ze szpitala domowego korzystają głównie osoby, dla których daleka podróż pociągiem jest męcząca. Najczęściej proszą o możliwość noclegu, gdy mają wizytę w poradni poprzeszczepowej.
Pozostając w pobliżu kliniki, czują się bezpiecznie. Zostają tyle, ile potrzeba – tłumaczy Patrycja Zielińska, prezes zarządu fundacji Śląskie Centrum Hematologii i Transplantacji Szpiku. – Moim zdaniem istnienie takiego szpitala ma sens. Gdy siedzę w poczekalni kliniki, niejednokrotnie spotykam ludzi, którzy przyjeżdżają z daleka. Osoby po przeszczepach nie zawsze mają siłę, by przemieszczać się tyle kilometrów na kolejne wizyty – mówi Włodzimierz Kulesza, pacjent katowickiej kliniki. Sprawa mieszkania (pełniącego funkcję domowego szpitala) jest w ostatnich tygodniach głośno komentowana. Powód? Przeniesienie jego własności na pożyczkodawczynię fundacji profesor Sławomirę Kyrcz-Krzemień i przekazanie przez nią lokalu na rzecz córki – sytuacja, która miała miejsce kilkanaście miesięcy temu.

O co cały ten ambaras?
Mieszkanie w świetnej lokalizacji – naprzeciwko kliniki – wypatrzył ówczesny prezes fundacji profesor Mirosław Markiewicz. – Zauważyłem baner z ogłoszeniem, że do sprzedaży jest mieszkanie naprzeciwko kliniki. W moim odczuciu to była świetna lokalizacja i dobrze byłoby w nim utworzyć mieszkanie dla pacjentów – wspomina. Początkowo lokum miało zostać zakupione za pieniądze zgromadzone na koncie fundacji szpitala, wypracowane przez klinikę. To się okazało niemożliwe. Kredyt gotówkowy w wysokości 600 tysięcy złotych postanowiła zaciągnąć profesor Sławomira Kyrcz-Krzemień. W powstałym wtedy akcie notarialnym jako właściciel mieszkania widnieje fundacja.

– Brakowało nieodpłatnego zaplecza hotelowego dla naszych pacjentów. Mieszkanie naprzeciwko kliniki nam „uciekało”, a my bezskutecznie staraliśmy się otrzymać pieniądze wypracowane przez klinikę. Wtedy wydawało się nam, że one spłyną w ciągu kilku tygodni – mówi profesor Sławomira Kyrcz-Krzemień i dodaje: – Po sprawdzeniu swojej zdolności kredytowej postanowiłam wziąć pieniądze na zakup tego mieszkania. Zależało mi, żeby fundacja je miała. Poza tym w perspektywie był przelew środków wypracowanych przez klinikę. Pieniądze nie spłynęły. Mijały miesiące, a fundacja nie dysponowała środkami zbliżonymi do wysokości zaciągniętej pożyczki. Bez zabezpieczenia umowy profesor wystosowała w 2014 roku prośbę do zarządu fundacji o zajęcie stanowiska w sprawie i o jej polubowne rozwiązanie.
Z jej strony padły dwie propozycje. Jedna mówiła o przeniesieniu własności, druga o spłacie 70 proc. pożyczki wraz ze skróceniem terminu jej spłaty i ustanowieniem zabezpieczenia w postaci hipoteki. W liście skierowanym do fundacji pojawił się również zapis o tym, że z chwilą przeniesienia własności lokalu, strony zawrą umowę jego najmu. – W zawartej w 2010 roku umowie pożyczki nie zostały ujęte szczegółowe warunki jej spłaty, m.in. brak tam informacji o liczbie i częstotliwości rat oraz o ich wysokości. Jest natomiast informacja o tym, do kiedy trzeba ją spłacić (83 miesiące od jej podpisania – przyp. red.). Z uwagi na wysokość pożyczki jest mało prawdopodobne, by fundacja była w stanie spłacić całość zobowiązania w jednej transzy – ocenia obecna prezes fundacji. Po posiedzeniu zarządu w 2014 roku mieszkanie stało się własnością profesor Sławomiry Kyrcz-Krzemień, która przekazała je córce, która dalej spłaca zaciągnięty na ten cel kredyt. – Żeby nie zaistniał konflikt interesów, przepisałam mieszkanie na córkę. Mam ją jedną, komu mogę bardziej zaufać? – dodaje profesor Kyrcz-Krzemień.

Co dalej z mieszkaniem?
Osoby postronne, beneficjenci fundacji, jak i ci, którzy niegdyś byli z nią związani, zastanawiają się nad dalszym losem domowego szpitala, skoro jest on w rękach prywatnych. Czy obawa jest uzasadniona? – Pani profesor już na spotkaniu w 2014 roku zadeklarowała, że działalność statutowa fundacji nie zostanie przerwana w okresie wynajmu mieszkania.

Mamy podpisaną wieloletnią umowę najmu, obecnie z córką pani profesor, w ramach której fundacja nie ponosi żadnych kosztów związanych z najmem. Regulujemy jedynie opłaty za media. Działania notarialne w żaden sposób nie wpłynęły na funkcjonowanie „szpitala domowego” dla naszych pacjentów. Ta umowa została podpisana już ponad rok temu i do tej pory nie było żadnych problemów z jej realizacją. Nie mamy podstaw, by podejrzewać, że to się zmieni – uważa Paulina Reinhard, wiceprezes zarządu fundacji. – Co ważne, pani profesor Kyrcz-Krzemień cały czas deklaruje, że kiedykolwiek fundacja zdobędzie środki na spłatę zaciągniętych przez nią kredytów, będziemy mogli wykupić to mieszkanie. To bardzo korzystne dla fundacji – dodaje.
Do tej pory fundacja nie poniosła kosztów związanych z wynajmem mieszkania i nie przewiduje się jakichkolwiek płatności na rzecz profesor Kyrcz-Krzemień ani jej córki. Zagwarantowano to w korzystnej dla fundacji umowie najmu. – Na ten moment umowa najmu podpisana jest do 2018 roku. Nie widzę innej możliwość niż ta, by po tym czasie pacjenci kliniki również korzystali z mieszkania. Moja córka widzi to tak samo. Napisałam deklaracje w tej sprawie, które obowiązują również moją córkę – tłumaczy profesor Sławomira Kyrcz-Krzemień.

O instytucji
Fundacja Śląskie Centrum Hematologii i Transplantacji Szpiku powstała w 2010 roku i niesie pomoc osobom cierpiącym na choroby krwi i szpiku, wspiera rozwój transplantacji szpiku oraz doskonalenie metod leczenia chorób krwi. Jest to organizacja non profit, posiadająca status Organizacji Pożytku Publicznego. Fundacja od 2013 roku prowadzi tzw. szpital domowy, z którego pacjenci Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach korzystają nieodpłatnie.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520