20.8 C
Chicago
środa, 1 maja, 2024

10,5 tys. zł grzywny za gry na automatach. Czy jackpoty będą w końcu legalne?

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Wysoka grzywna dla właściciela salonu, w którym można było nielegalnie pograć na automatach. Możliwe, że w przyszłym roku jackpoty będą legalne, ale instalować je będzie Totalizator Sportowy.

 

10,5 tys. zł grzywny ma zapłacić 38-latek z Bełchatowa, który urządzał w swoim lokalu nielegalne gry na automatach. Wpadł podczas kontroli inspektorów z Izby Celnej w Łodzi. Wcześniej, tym samym lokalu, mężczyzna prowadził legalną działalność związaną z salonem gier, ale choć koncesja na automat mu wygasła, to przedsiębiorczy bełchatowianin ani myślał rezygnować z interesu.

Inspektorzy Izby Celnej skontrolowali jego lokal dwukrotnie. Za pierwszym razem w środku stało dwanaście urządzeń do gier. Pracownica salonu nie dysponowała ani zezwoleniem na urządzanie i prowadzenie gier hazardowych, ani decyzją Ministra Finansów rozstrzygającą, iż gry na tych urządzeniach nie są grami na automatach – w rozumieniu ustawy. Gdy kontrolerzy przeprowadzali próby, które wskazywały, że automaty działają na zasadzie losowości, pracownica salonu zdążyła jeszcze ukryć klucze do części automatów znajdujących się w lokalu. Drugi „nalot” na salon kontrolerzy Izby Celnej przeprowadzili miesiąc później. Stało tam trzynaście automatów bez numerów inwentaryzacyjnych. Jak przyznali bywalcy tego miejsca, którzy akurat z rozrywki korzystali, w razie wygranej pieniądze wypłacała im osoba z obsługi. Tym razem pracownik salonu też nie okazał zezwolenia na działalność.

Sam właściciel salonu przyznał, że automaty należą do niego. Mało tego, mówił, że skonstruował je samodzielnie. Sąd Rejonowy w Bełchatowie skazał go na 10500 zł grzywny. Orzekł też nie tylko przepadek 25 automatów do gier, ale także pieniędzy, które w nich się znajdowały (w sumie było to ponad 15 tys. zł). Sprawa 38-letniego właściciela nielegalnego salonu jest jednym z kilku prowadzonych w ostatnim czasie przez bełchatowski sąd postępowań, dotyczących łamania ustawy o grach hazardowych. Na uprawomocnienie czeka np. wyrok dotyczący 37-latka, który wstawiał do barów automaty do gier, choć nie miał na to zezwoleń. Orzeczono wobec niego grzywnę w wysokości 20 tys. zł.

Chociaż od grudnia ubiegłego roku funkcjonowanie automatów do gier o niskich wygranych, tzw. jackpotów, jest nielegalne, to salony z kolorowymi neonami wciąż działają w wielu miejscowościach. Mimo kontroli celników szara strefa ciągle istnieje.

Teraz Ministerstwo Finansów chce, by automaty do gier o niskich wygranych znów działały legalnie poza kasynami. Monopolistą na hazardowym rynku zostałoby państwo, a dokładniej Totalizator Sportowy, a zyski z nich zasilałyby budżet państwa. Nowe przepisy mogłyby zacząć obowiązywać już od przyszłego roku. W minionym tygodniu w Sejmie odbyło się bowiem pierwsze czytanie nowelizacji tzw. ustawy hazardowej z 2009 roku, przygotowanej przez Ministerstwo Finansów.

Jednym z jej głównych założeń jest to, że Totalizator Sportowy będzie mógł zainstalować nawet 60 tys. automatów poza kasynami (obecnie legalnie funkcjonuje ich ponad 3,5 tys.). Roczne wpływy do budżetu z tego tytułu szacowane są na 1,5 mld zł. Jak zapewniał w Sejmie Wiesław Janczyk, wiceminister finansów, nowelizacja ustawy hazardowej ma dwa główne cele. Pierwszym jest zapewnienie jak najwyższego poziomu ochrony graczy przed negatywnymi skutkami hazardu i podniesienie poziomu świadomości co do zagrożeń z nim związanych. Drugim efektem zmian w prawie ma być natomiast skuteczniejsza walka z szarą strefą. W tę argumentację nie wierzy opozycja, która twierdzi, że projekt jest po prostu kolejnym pomysłem rządu na łatanie dziury budżetowej.

– Sami stwierdzacie w uzasadnieniu projektu ustawy, że gry na automatach należą do gier najbardziej uzależniających graczy, a jednocześnie tym projektem ustawy zwiększacie dostęp do tych gier – komentował propozycje Zbigniew Konwiński, poseł PO. Ministerialny projekt krytycznie oceniają też eksperci pracujący na co dzień z ofiarami uzależnienia od hazardu. – Ten projekt to wyraz bezradności władzy w walce z tym zjawiskiem, które stanowi w naszym kraju poważny problem społeczny. Salony z tymi maszynami zazwyczaj stoją przy sklepach monopolowych, często też przy szkołach.

Z tych automatów korzystają głównie młodzi ludzie z mniejszych miejscowości, którzy po prostu nie mają innych opcji spędzania wolnego czasu – dostępu do kultury czy sportu – mówi Zygmunt Medowski, przewodniczący Towarzystwa Profilaktyki Środowiskowej „Mrowisko”.

Ewa Drzazga aip,

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520