W amerykańskim stanie Wisconsin rozpoczęło się ponowne liczenie głosów w wyborach prezydenckich. Zażądała tego kandydatka partii zielonych Jill Stein, która złożyła podobne wnioski w Michigan i Pensylwanii. Sztab Donalda Trumpa chce zatrzymać ten proces.
W Wisconsin, gdzie Donald Trump zdobył 22 tysiące głosów więcej niż Hillary Clinton, oddano ich łącznie 3 miliony. W niektórych komisjach wyborczych będą one przeliczane ręcznie, w innych karty do głosowania zostaną „przepuszczone” przez te same maszyny, które liczyły głosy 8 listopada. Zatrudnieni w pośpiechu pracownicy dostają 20 dolarów za godzinę i pracują na dwie zmiany po 6 godzin dziennie. Eksperci nie spodziewają się jednak wykrycia znaczących nieprawidłowości. W jednej z 72 gmin, skąd napłynęły już nowe wyniki, Hillary Clinton zyskała 1 głos w stosunku do Donalda Trumpa.
Tymczasem sztab kandydata republikanów i wspierające go komitety składają wnioski sądowe podważające zasadność ponownego przeliczania głosów. W Michigan z podobnym wnioskiem wystąpił stanowy prokurator generalny argumentując, że ponowne liczenie głosów jest bezpodstawne i naraża podatników na wysokie koszty. Kandydatka zielonych Jill Stein, która w skali kraju zdobyła około 1% głosów, zabrała prawie 7 milionów dolarów na sfinansowanie ponownego przeliczania. Mimo to, większość kosztów tej operacji spada na władze stanowe.
Marek Wałkuski,Waszyngton, Fot. Archiwum