Do projektu nowej Ustawy o transporcie drogowym dodano nowy zapis, którego kształt uderza w działalność na terenie Polski takich aplikacji jak Uber, czy Taxify.
Do projektu ustawy opracowanego przez Ministerstwo Infrastruktury dotarli dziennikarze „Rzeczpospolitej”. Z ich ustaleń wynika, że wprowadzono do niego „po cichu” zapis mówiący, że pośrednik przy przewozu osób obowiązkowo musi posiadać wpis do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej albo numer KRS. – Oznacza to, że o licencję na pośrednictwo osób, a w konsekwencji wszystkie czynności dokonywane przez pośrednika, będzie mógł mieć tylko podmiot posiadający jakąś formę obecności na terytorium RP – mówi w rozmowie z „Rz” Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji w Pracodawcach RP.
Tymczasem zarówno Uber, jak i Taxify swoje tzw. centra bilingowe mają za granicę (Uber w Holandii, a Taxify w Holandii I Estonii), co oznacza, że obie aplikacje nie mogłyby działać na terenie Polski. Część ekspertów, z którymi rozmawiali dziennikarze „Rz” twierdzi, że takie przepisy są niezgodne z prawem Unii Europejskiej, lecz do projektu ustawy dołączono pismo Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaświadczające zgodność z prawodawstwem unijnym. Pismo jest jednak datowane na 1 października, więc zdaniem ekspertów mogło powstać przed wprowadzeniem zmian uderzających w pośredników przewozów.
Alex Kartsel, szef Taxify na Polskę stwierdził w rozmowie z „Rz”, że ten dodatkowy zapis wprowadzono w ostatniej chwili, aby uspokoić taksówkarzy przed wyborami samorządowymi. Przedstawiciele korporacji taksówkowych mieli spotkać się z wiceministrem Markiem Chodkiewiczem 17 października, czyli na dzień przed zaplanowanym protestem kierowców Taxi w Warszawie.
ZEN aip