6.7 C
Chicago
piątek, 26 kwietnia, 2024

El Clasico dla Barcelony!

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Szok na Santiago Bernabeu. Po fantastycznym meczu Barcelona wygrała w Madrycie 3:2 i wciąż liczy się w wyścigu o mistrzostwo Hiszpanii. Fenomenalny występ i dwie bramki Lionela Messiego.

„Finał ligi” – tak określił niedzielne spotkanie kataloński dziennik „Sport”. W podobnym tonie wypowiadały się inne tytuły. Nie bez racji, bo jego stawką było coś więcej niż trzy punkty, jak to określiła „Marca”. Barcelona przyjechała do Madrytu kilka dni bezbramkowym remisie z Juventusem, który zdecydował o jej odpadnięciu z Ligi Mistrzów (w Turynie przegrała 0:3). W ostatnich meczach widać było, że zespół Luisa Enrique jest w kiepskiej formie, zarówno fizycznej jak i psychicznej. W dodatku w niedzielę musiał radzić sobie bez Neymara, zawieszonego na trzy mecze za czerwoną kartkę i obrazę sędziego w przegranym 0:2 ligowym spotkaniu z Malagą. Barca walczyła do końca o anulowanie jego kary. Odwoływała się do Komitetu Apelacyjnego hiszpańskiej ekstraklasy i tamtejszego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. Przez chwilę wydawało się nawet, że prawne kruczki przyniosą efekt, ale ostatecznie Brazylijczyk mógł się tylko przyglądać, jak jego koledzy walczą o to, by nie stracić szans na mistrzostwo Hiszpanii. W przypadku zwycięstwa Barcelona zrównałaby się dorobkiem punktowym z Realem. W przypadku zwycięstwa przewaga Realu wzrosła by do sześciu punktów, a do tego Królewscy mają jeszcze do rozegrana zaległe spotkanie. – Na Bernabeu stracicie tytuł – odgrażał się były kapitan Realu Iker Casillas. A jego byli koledzy od pierwszej minuty zaatakowali. Naciskali Barcę pressingiem już przed jej polem karnym. Dużo biegali, nawet Cristiano Ronaldo przypominał chwilami, że przez wiele lat był skrzydłowym, a nie środkowym napastnikiem. Bramkę zdobyli jednak dopiero po niemal pół godzinie gry. Po rzucie rożnym piłkę wybili goście. Przejął ją jednak i wrzucił ponownie w pole karne Marcelo. Wprost do nadbiegającego Sergio Ramosa, po którego uderzeniu piłka odbiła się od słupka. Wprost pod nogi stojącego obok Casemiro. Na ripostę gości nie trzeba było jednak długo czekać, a w roli głównej wystąpił nie kto inny, jak Leo Messi. Sponiewierany przez Marcelo (który za uderzenie łokciem w twarz mógł i powinien wylecieć z boiska) Argentyńczyk przypomniał sobie, że strzelanie bramek w Madrycie było kiedyś jego specjalnością. W samą porę, bo po zaledwie pięciu minutach było 1:1. Była to klasyczna akcja made in Barcelona, a piłka chodziła jak po sznurku pomiędzy Sergio Busquetsem, Ivanem Rakiticiem i Luisem Suarezem, który przepuścił ją między nogami. Dopadł do niej Messi, minął Carvajala i z bliska nie dał szans Keylorowi Navasowi. Był to 22 gol Argentyńczyka w El Clasico. 13. na Santiago Bernabeu. Teraz to Barcelona miała przewagę. Zepchnęła Real do defensywy, a gospodarze tylko wyrozumiałości sędziego mogą zawdzięczać, że nie kończyli pierwszej połowy w dziesiątkę, bo na drugą żółtą kartkę mocno pracował Casemiro. Stracili za to Garetha Bale’a. Leczący ostatnio kontuzję Walijczyk znalazł się w wyjściowym składzie, kosztem świetnie dysponowanego ostatni Isco. Nie dotrwał jednak nawet do przerwy. Nie był to w ogóle najlepszy dzień hiszpańskiego sędziego Hernandeza, który w niedzielę mylił się w obie strony. Na samym początku nie podyktował rzutu karnego dla Realu. Druga połowa zadowoliła by nawet nawet najbardziej wybrednego fana. Akcja, za akcję, strzały, parady bramkarzy. Piłkę meczową miał w 67. minucie Ronaldo, ale w nieprawdopodobnie przestrzelił po podaniu Asensio. Chwilę później Navas fenomenalnie wybronił strzał Suareza (po drugiej stronie świetnie spisywał się również Marc-André ter Stegen). W 73 minucie Barca w końcu dopięła jednak swego. Rakitić przyjął piłkę przed polem karnym, minął Toniego Kroosa i uderzył lewą nogą w kierunku dalszego słupka. Navas tym razem był bez szans. Końcówka meczu to nadal fantastyczna gra Messiego i kolejne szanse gości i coraz większe nerwy gospodarzy. Gdy w 78. minucie za chamski atak na Messiego (atak dwiema wyprostowanymi nogami) z boiska wyleciał Ramos wydawało się, że nic nie odbierze już Barcelonie zwycięstwa. Tuż przed końcem wyrównał jednak wprowadzony chwilę wcześniej na boisko James Rodriguez. Wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów. W ostatniej akcji meczu decydujący cios zadał jednak Messi. Po perfekcyjnej kontrze i kilkudziesięciometrowym sprincie Sergiego Roberto piłka trafiła do Jordiego Alby, a ten wycofał ją na 13. metr, wprost pod nogi nadbiegającego Argentyńczyka, który precyzyjnie uderzył przy słupku, zdobywając swoją 500. bramkę dla Barcelony. Sędzia nawet nie wznawiał gry.

Hubert Zdankiewicz (AIP), Fot. Ap/East News

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520