W Montrealu Andrzej Fonfara zmierzył się z Adonisem Stevensonem w walce o pas mistrza świata federacji WBC w wadze półciężkiej.
Dla 29-latka było to drugie starcie z popularnym „Supermanem”. W maju 2014 roku górą był Kanadyjczyk, który wygrał jednogłośną decyzją sędziów (115:110, 115:110, 116:109). – Pierwsza walka pokazała, że Adonis Stevenson się gubi, kiedy się na nim „usiądzie”, kiedy zepchnie się go do defensywy. Jest wtedy łatwy do ustrzelenia. Andrzej miał go na deskach. O ten tytuł można powalczyć – powiedział Paweł Skrzecz, były pięściarz, wicemistrz olimpijski z Moskwy.
Trzy minuty i dwadzieścia osiem sekund trwał sen Andrzeja Fonfary (29-5, 17 KO) o tytule mistrza świata. Niestety Adonis Stevenson (29-1, 24 KO) rozwiał wszelkie wątpliwości z pierwszej walki. Fonfara był aktywny w początkowej fazie walk. Niestety, już w drugiej fazie pierwszej rundy „Superman” skontrował nacierającego Polaka lewym sierpowym w okolice skroni. Po liczeniu do ośmiu Kanadyjczyk ruszył na Andrzeja. Fonfara miał jednak szczęście, bo usłyszał gong oznaczający zakończenie pierwszej rundy.
Stevenson jednak działo dokończył na początku drugiego starcia. Ruszył aktywnie i pobił Polaka krzyżowym bitym ze skrętem ciała. Trener Fonfary Virgil Hunter poprosił sędziego o zastopowanie potyczki w obawie przed ciężkim nokautem. Dla Stevensona to już ósma skuteczna obrona tytułu mistrza świata wagi półciężkiej federacji WBC. Kanadyjczyk ma już kolejny cel, a jest nim unifikacja tytułów w wadze półciężkiej.
(AIP)/fot.twitter