Będzie śledztwo w sprawie dęblińskiej „afery kiełbasianej”. Przez ponad rok do dwóch z tamtejszych świetlic zamawiane były artykuły spożywcze i chemikalia. Podopieczni jednak nigdy mieli z nich nie skorzystać.
Lista produktów, które były zamawiane do świetlic przy ul. Wiślanej i 1 maja w Dęblinie jest długa: to m.in. boczek, karkówka, udka z kurczaka, kiełbasa, kaszanka, kawa i kosmetyki. Zakupy, które rocznie kosztowały Urząd około 20 tysięcy złotych nie docierały jednak do świetlic. Ten proceder trwał od września 2013 do grudnia 2014 roku. 27 lipca br. zawiadomienie o nieprawidłowym wydatkowaniu środków publicznych złożyła do prokuratury burmistrz miasta Beata Siedlecka.
Przez ok. 2 miesiące czynności sprawdzające prowadziła rycka komenda policji. Teraz sprawą zajmie się prokuratura: – Jest wszczęte śledztwo w sprawie nadużycia uprawnień od września do grudnia 2014 w Dęblinie. Chodzi o osoby będące pracownikami administracji samorządowej gminy miejskiej Dęblin, które wprowadziły w błąd burmistrza miasta Dęblin co do rzeczywistego przeznaczenia kupionych artykułów spożywczych za pieniądze publiczne – tłumaczy Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Teraz śledczy przesłuchają pracowników, którzy mogli brać udział w zakupach za państwowe pieniądze. Dopiero wtedy prokurator zdecyduje, czy któryś z nich usłyszy w tej sprawie zarzuty.