Jeden z dwóch żyjących marynarzy, ocalałych z okrętu USS Arizona, zmarł w wieku 102 lat. Howard Kenton Potts miał 20 lat, kiedy Japończycy dokonali zmasowanego ataku lotniczego na amerykańską bazę wojskową w Pearl Harbor na Hawajach. Potts przeżył zatopienie jego okrętu przez cesarskie lotnictwo.
Howard Kenton Potts dorastał w Honey Bend, w stanie Illinois. W 1939 roku wstąpił do Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, gdzie podjął służbę na pancerniku typy Penssylvania – USS Arizona. Potts był jednym ze świadków zatonięcia okrętu i jednym z tych, którzy przeżyli zniszczenie Arizony.
Pancernik został zatopiony przez japońskiej lotnictwo rankiem 7 grudnia 1941 roku. Wówczas Potts operował w porcie dźwigiem, który przenosił zaopatrzenia na pokład okrętu. Po zbombardowaniu pancernika przez Japończyków, razem z okrętem na dno poszło 1187 marynarzy – ponad połowa wszystkich ofiar ataku na Pearl Harbor. Ostatnim żyjącym ocaleńcem z Arizony jest Lou Conter, który ma obecnie 101 lat i mieszka w Kalifornii.
Wrak Arizony nadal spoczywa na dnie portu w Pearl Harbor. Wewnątrz zatopionego okrętu spoczęły razem z nim ciała ponad 900 martwych marynarzy i oficerów. W ostatnich latach dołączyły do nich prochy kilkunastu innych marynarzy, którzy przeżyli atak – chcieli w ten sposób spocząć razem z kolegami z pancernika.
„Nawet po tym, jak wyszedłem z marynarki, na otwartą przestrzeń, i usłyszałem syrenę, trzęsłem się” – powiedział Potts w 2020 roku, w wywiadzie dla Amerykańskiego Centrum Weteranów.
Potts dożył swojej śmierci w Provo, w stanie Utah. Pozostawił na tym świece żonę, z którą wspólnie przeżył 66 lat.
Red. JŁ
Źródło: BBC