Łańcuchy dostaw nie oszczędzą nikogo i niczego – jeśli zostaną przerwane. A tak się składa, że zostały przerwane. Jak się okazuje, ich ofiarą padną nawet zapasy sztucznych choinek na święta Bożego Narodzenia. Być może mieszkańcy USA zapłacą za nie więcej, a być może w ogóle nie dadzą rady zakupić własnego, świątecznego drzewka.
Mac Harman, dyrektor generalny Balsam Hill w Kalifornii, sprzedawcy sztucznych choinek, powiedział, że cały problem sprowadza się do łańcucha dostaw i inflacji.
Harman twierdzi, że nie opłaca się na chwile obecną ładować do kontenerów – płynących z Azji – dużych, masywnych choinek, skoro można tam zapakować bardziej wartościową drobnicę – często także o wiele bardziej użyteczną. Choinki poczekają do następnych świąt.
„Zostawili część drzewek w Azji. Przetransportują je w następne Święta Bożego Narodzenia, to jest cudowna rzecz w sztucznych drzewach, że wytrzymują długo, ale w tym roku na rynku pojawi się ich mniej, więc będzie mniej dostępnych drzew i zakładając normalny poziom popytu, doświadczymy niewielkiego niedoboru” – powiedział Harman.
Jeśli chodzi o prawdziwe drzewa, Harman powiedział, że jest to podział 50/50.
„Czy po stronie prawdziwych drzewek będzie niedobór? W tym roku na pewno niektóre plony zostały utracone, ale są to głównie młode uprawy, więc wpłynie to na sytuację za sześć lub osiem lat, kiedy te drzewa będą większe — kontynuował Harman.
Harman zwraca też uwagę na inflację – droższe niż rok temu będą zarówno sztuczne, jak i prawdziwe choinki.
Red. JŁ