7.4 C
Chicago
piątek, 26 kwietnia, 2024

Zakażonych przybywa, śmiertelnych ofiar niestety też. Brytyjczycy nie myślą o żadnych ograniczeniach

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

W Wielkiej Brytanii przybywa zakażeń i ofiar koronawirusa, ale doradzający premierowi mówią: to jeszcze nie czas na wprowadzanie ostrych restrykcji. Czy mają rację?

 

Kiedy niemal cały świat decyduje się na kolejne restrykcyjne kroki w walce z rozprzestrzenieniem się epidemii koronawirusa, zamyka się bary, kina, wstrzymuje komunikację miejską, ogranicza imprezy masowe, Brytyjczycy nie myślą, przynajmniej na razie o takich ograniczeniach.

I to mimo, że z każdym dniem przybywa zakażonych koronawirusem( ponad 1300)) i jest coraz więcej ofiar śmiertelnych (prawie 40).

W tej sytuacji wielu zadziwia oświadczenie rządu Borisa Johnsona, że kraj przechodzi z powstrzymywania epidemii do spowalniania jej. Zaleca się chorym, by zostali w domach, ale nie odwołano do tej pory imprez masowych.

Szkoły pozostają wciąż otwarte, mecze są rozgrywane a ludzie mają myć dokładnie ręce i ci kaszlący i z gorączką siedzieć w domu. Dotyczy to także ludzi po siedemdziesiątym roku życia.

O co chodzi w strategii Johnsona, której z niepokojem przyglądają się zarówno eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), jak i rodzimi naukowcy?

Odpowiedzi na to pytanie powinno się szukać w Behavioral Insights Team (BIT). To prywatna spółka doradzająca ekipie Johnsona w walce z koronawirusem. Opracowuje ona strategie, które mają pomóc w rozwiązywaniu problemów społecznych.

Zdaniem szefów tej firmy bardzo ważne w walce z wirusem są zmiany ludzkich nawyków higienicznych. Mycie rąk musi wejść po prostu każdemu Anglikowi w krew, przekonują.
Behawioryści z BIT mówią tak: jeśli za wcześnie wprowadzimy ograniczenia, to ich skutek będzie przeciwny do zamierzonego.

Zamykanie szkół, praca zdalna może sprawić, że w końcu ludzie zaczną zdenerwowani łamać te obostrzenia. Te ostatnie powinno się wprowadzić w najlepszym momencie. Widać, zdaniem doradców ekipy Johnsona, taka chwila jeszcze nie nadeszła.
Krytycy takiego postępowania pytają: a gdzie badania, gdzie dowody, że to wszystko działa?
Po niedawnych złowieszczych słowach premiera Johnsona, że „wiele osób straci swoich bliskich” zaczęto mówić coraz głośniej. że w tej grze chodzi o to, by jak najwięcej ludzi po prostu przechorowało wirusa, co w finale ma wytworzyć w całym narodzie odporność zarazę.

Niektórzy policzyli, że osiągniecie odporności zbiorowej nastąpi jednak ogromnym kosztem, gdy ponad dwie trzecie z 70 mln mieszkańców Wysp przejdzie chorobę, a biorąc pod uwagę śmiertelność koronawirusa, okupiono by ten cel śmiercią miliona ludzi!
Dlatego kilkuset czołowych brytyjskich naukowców śle kolejne listy otwarte do premiera, by przemyślał swoją politykę działania i zaczął wreszcie korzystać z dobrych wzorów postępowania na świecie.
Z apelami wystąpili medycy niemal wszystkich specjalności, jak na razie jednak nie ma odpowiedzi rządzących. Nieoficjalnie mówi się, że jednak w końcu rząd wprowadzi zakaz uczestnictwa w imprezach masowych, być może sięgnie po inne środki ostrożności.
Wielu dodaje, że nie chcieliby być na miejscu Borisa Johnsona, gdyby postępy epidemii były jak do tej pory.
Zakażonych tymczasem wciąż przybywa, śmiertelnych ofiar koronawirusa niestety też.

Red. Kazimierz Sikorski PolskaPress AIP

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520