Wzrost bezrobocia na Wyspach. Z brytyjskich danych wynika, ze w lipcu było ono najwyższe od dwóch lat. Wynosi 4.1 procent po wzroście o 0.2 procent. Powodem są ograniczenia związane z koronawirusem. Eksperci obawiają się, że sytuacja się pogorszy.
Najgorzej jest wśród młodych. Pracę straciło 156 tysięcy ludzi w wieku od 16 do 24 lat. Powodem jest to, że najczęściej pracowali oni w restauracjach, barach, kawiarniach i sklepach odzieżowych. To w te miejsca koronawirusowe zamknięcie gospodarki uderzało i uderza najmocniej. Poza tym ludzie, ludzie ci mają zwykle krótki staż, więc gdy pracodawca decyduje kogo zwalniać, często pada właśnie na nich.
Od początku epidemii na Wyspach zlikwidowano niemal 700 tysięcy etatów, a dzisiejsze dane przedstawiają sytuację z lipca, kiedy działał jeszcze rządowy programy wspierający zatrudnienie. Jesienią ma się zakończyć. Wtedy eksperci spodziewają się skokowego wzrostu bezrobocia. Lewicowa opozycja apeluje: nie rezygnujmy z programu. „Zamknięcie go teraz jest bez sensu” – apelował lider Partii Pracy, Keir Starmer.
Minister finansów Rishi Sunak nie wyklucza, że rząd podejmie jakieś działania, choć na mniejszą skalę, niż dotąd, bo program – zakładający, że państwo wypłaca większość wynagrodzenia zawieszonym tymczasowo pracownikom sektora publicznego i prywatnego – bardzo obciąża budżet. „Od początku kryzysu nie wahałem sie działać kreatywnie, by chronić miejsca pracy. Tak będzie nadal” – zapewniał polityk w Izbie Gmin.
Według niektórych najbardziej pesymistycznych scenariuszy, pod koniec roku bezrobocie na Wyspach wynieść może nawet 10 procent, najwięcej od przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego wieku.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Adam Dąbrowski, Londyn/w dwi/