Wuj zabitego w czasie policyjnej interwencji George’a Floyda przyłączył się do protestujących przeciwko brutalnym działaniom stróża prawa w czasie tragicznie zakończonej interwencji w domu Sonyi Massey. Kobieta została zastrzelona przez byłego już funkcjonariusza Biura Szeryfa Powiatu Sangamon.
Protest aktywistów i działaczy społecznej odbył się w sobotę przed kwaterą główną chicagowskiej policji. Jego uczestnicy podkreślali, że działania funkcjonariuszy często prowadzą do eskalacji przemocy, zamiast jej zapobiegać. Jak twierdzili, Sonya Massey żyłaby, gdyby nie zastępca szeryfa, który został wezwany, by udzielić jej pomocy. „Ona zasłużyła, aby być bezpieczną” – mówili.
Sonya Massey zginęła w czasie policyjnej interwencji funkcjonariuszy Biura Szeryfa Powiatu Sangamon na początku lipca. Kobieta sama zadzwoniła po pomoc, ponieważ miała przeczucie, że ktoś obcy znajduje się w jej domu. Kiedy policjanci przybyli na miejsce trzymała w ręku czajnik z wrzątkiem. Jeden z funkcjonariuszy kazał jej go odstawić, a w pewnym momencie wyciągnął broń i oddał śmiertelne strzały.
Funkcjonariusz Biura Szeryfa został zwolniony z pracy i usłyszał zarzut morderstwa pierwszego stopnia. W opinii wuja George’a Floyda, Selvyna Jonesa, mężczyzna powinien stracić stanowisko już dawno, czego dowodzi jego bogata historia zatrudnienia – w ciągu czterech lat pracował w sześciu różnych agencjach.