15.4 C
Chicago
wtorek, 30 kwietnia, 2024

Wojskowi nie zachwycili, ale są jedną nogą w Lidze Mistrzów

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

W pierwszym meczu IV rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów Legia Warszawa pokonała w Dublinie z Dundalk FC 2:0. Bramki zdobyli Nemanja Nikolić (z rzutu karnego) i Aleksandar Prijović w doliczonym czasie gry. Rewanż – za tydzień w Warszawie – powinien być formalnością. Mimo nieprzekonującej gry legioniści są już jedną nogą w fazie grupowej LM.

– Musimy wyjść na boisko i grać. Mecze z Dundalk zdecydują o tym, kto zagra w Lidze Mistrzów. Wiemy, że to na nas ciąży większa presja. Jesteśmy na to gotowi. Przegrywając ostatnie dwa spotkania pokazaliśmy, że myślimy tylko o tym meczu i teraz trzeba to udowodnić. To, że polski klub nie awansował do Ligi Mistrzów przez ostatnie 20 lat to chyba największa presja, jaka może nas obciążać – podkreślał przed meczem trener Legii Besnik Hasi.

Dotychczasowe wyniki drużyny pod jego wodzą można określić jednym słowem – porażka. Trudno inaczej nazwać klęskę w Superpucharze Polski (1:4 z Lechem), odpadnięcie już w 1/16 finału Pucharu Polski (2:3 z Górnikiem Zabrze po dogrywce) czy zaledwie sześć punktów i cztery gole po pięciu ligowych kolejkach. Dobre występy przeciwko najsłabszemu z możliwych rywali w walce o fazę grupową Ligi Mistrzów zmazałyby jednak tę plamę. I zarobiły dla klubu mnóstwo pieniędzy.

– Na pierwszy rzut oka widać, że są kłopoty, a forma piłkarzy nie jest optymalna. Przez to trzeba obawiać się nawet tak słabego zespołu jak Dundalk. Mimo wszystko szanse na upragniony awans do Ligi Mistrzów są bardzo duże, jeśli nie ogromne. Po tym, co Legia pokazywała ostatnio na boisku, trudno nie mieć przed meczami z Dundalk żadnych obaw. Ale jestem optymistą. Piłkarze mają sporo doświadczenia z poprzednich rozgrywek, regularnie grali w fazie grupowej Ligi Europy. Nadszedł moment, by je wykorzystać – przekonywał na naszych łamach Tomasz Sokołowski, który grał z Legią w ćwierćfinale Ligi Mistrzów wiosną 1996 roku.

W pierwszych minutach spotkania trudno było odróżnić, który zespół zbierał w ostatnich latach doświadczenie w Lidze Europy, a który składa się z półamatorów. Na przesiąkniętej murawie, przy padającym deszczu Irlandczycy poczynali sobie całkiem śmiało. Atakowali legionistów wysokim pressingiem i wymuszali na nich błędy. A biorąc pod uwagę to, że Hasi od pierwszej minuty dał szansę trzem zawodnikom, którzy trafili do klubu w ostatnich tygodniach (Thibault Moulin, Steeven Langil, Vadis Odjidja-Ofoe) trudno było oczekiwać, że będą grać z kolegami na pamięć.

Pierwsze koty za płoty? Niekoniecznie. Długimi fragmentami to Dundalk było lepsze od mistrza Polski. A półamatorzy szybsi, zwrotniejsi i lepiej przygotowani fizycznie od legionistów. O tym, że drużyna Hasiego nie radziła sobie z rywalami świadczy choćby statystyka fauli. W pierwszych 45 minutach Wojskowi „wygrali” ją 14 do czterech. Sytuacji pod obiema bramkami było jak na lekarstwo, groźniej było jednak w polu karnym Arkadiusza Malarza. Przed przerwą żadna z drużyn nie oddała celnego strzału. A kibice o tym nędznym widowisku chcieliby jak najszybciej zapomnieć.

Po wznowieniu gry zrobiło się ciekawiej. Za sprawą Irlandczyków, którzy szybko oddali dwa strzały zmierzające w bramkę Malarza. Doświadczony golkiper nie miał jednak z nimi żadnych problemów. Z kolei już pierwszy celny strzał Legii znalazł drogę do siatki. Prostopadłe podanie od Odjidji-Ofoe dostał Nemanja Nikolić, minął bramkarza, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem. A po wycofaniu do Langila skrzydłowy z Martyniki strzelił w rękę obrońcy. Sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał „Niko”. Był to piąty gol reprezentanta Węgier w piątym pucharowym meczu Legii tego sezonu. Niepokojący jest jednak dorobek pozostałych legionistów, który wynosił… okrągłe zero.

Po zdobytej bramce mistrzowie Polski złapali wiatr w skrzydła. A koledzy pozazdrościli „Niko” gola. Blisko szczęścia byli Michał Kucharczyk, Tomasz Jodłowiec, Langil i Moulin, a Legia zyskiwała coraz większą przewagę. Zwłaszcza w środku pola, przed przerwą będącym największą bolączką mistrza Polski.

Jednobramkowa zaliczka satysfakcjonowała gości, Irlandczycy w końcówce zaczęli jednak ostro walczyć o wyrównanie. Stworzyli kilka ciekawych akcji, po jednej domagali się też rzutu karnego, lecz sędzia był nieugięty, podobnie jak obrona i bramkarz Legii. Odpowiedzią Legii była druga bramka. Asystował Tomasz Jodłowiec, po przerwie jeden z najlepszych na boisku, a sytuację wykończył rezerwowy Aleksandar Prijović. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

Mecz na zero z tyłu oraz korzystny wynik może cieszyć. Gra, zwłaszcza w pierwszej połowie, na pewno nie. Przed rewanżem z Dundalk (wtorek, 20.45) o Legii Hasiego wiemy niewiele więcej niż przed meczem w Dublinie. Poza jednym – drużyna jest jedną nogą w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Patrząc na styl, w jakim do tego doszła, trudno będzie jednak powalczyć tam z jakimkolwiek rywalem. Można mieć tylko nadzieję, że z każdym tygodniem zespół będzie silniejszy. Najpierw, już za sześć dni, trzeba jeszcze postawić kropkę nad „i” i potwierdzić awans.

Tomasz Dębek AIP, Fot. Szymon Starnawski

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520