To nieporozumienie – tak w rozmowie z PAP rodzice poznańskich uczniów komentują powrót dzieci do nauki stacjonarnej. W Wielkopolsce uczniowie wracają do szkół na tydzień, bo 15 stycznia zaczną się ferie. „Niepotrzebne ryzyko i narażanie uczniów na ferie w kwarantannie” – mówią rodzice.
Zgodnie w rozporządzeniem ministra edukacji i nauki stacjonarne funkcjonowanie szkół podstawowych i ponadpodstawowych zostało ograniczone od 20 grudnia do niedzieli 9 stycznia 2022 r. W miejsce nauki stacjonarnej wprowadzono zdalną. Jednak zgodnie z kalendarzem roku szkolnego zajęcia zdalne w szkołach uczniowie mieli tylko do 22 grudnia włącznie, potem rozpoczęła się przerwa w nauce w związku ze świętami Bożego Narodzenia. Do nauki uczniowie wrócili 3 stycznia, ale przez pierwsze dni nowego roku uczyli się zdalnie.
W poniedziałek uczniowie w całym kraju wrócili do nauki stacjonarnej. W Wielkopolsce – tylko na tydzień, bo już 15 stycznia rozpoczną ferie zimowe.
„Długo się zastanawiałam, czy posłanie syna teraz do szkoły do dobry pomysł. W pierwszym tygodniu ferii ma jechać na obóz sportowy, a co jeśli się zarazi? Albo choćby jakieś dziecko w jego klasie? Nie dosyć, że wtedy ani na żaden obóz nie pojedzie, ale też w ferie zupełnie nigdzie się nie ruszy, bo będzie uziemiony na kwarantannie” – powiedziała PAP mama dziewięcioletniego Wojtka.
Podobne wątpliwości mieli inni rodzice uczniów Szkoły Podstawowej nr 65 w Poznaniu. „W takiej sytuacji, kiedy dzieci zaraz zaczynają ferie, to niepotrzebne ryzyko i narażanie uczniów na ferie w kwarantannie. Przecież święta i sylwestra spędzaliśmy z rodzinami, często z różnych regionów Polski, teraz to wszystko się skumuluje w klasach” – powiedziała PAP Karolina, mama uczennicy z IV klasy.
„Wciąż mamy setki zgonów dziennie, dziesiątki tysięcy zakażeń. Raz nam mówią, że w szkołach pojawiają się ogniska zakażeń, bo dzieci też w dużej mierze nie są zaszczepione. A po chwili mówią: wcale nie, szkoły są bezpieczne, w sklepach czy kinach muszą być limity, ale w szkołach nie, one są bezpieczne. Jak my mamy brać to wszystko na poważnie, skoro to się w ogóle kupy nie trzyma?” – dodała.
Tomasz, który zdecydował się posłać do szkoły ośmioletnią córkę, także przyznał, że się wahał.
„Zdecydowaliśmy, że córka pójdzie do szkoły, ale cześć jej kolegów rodzice zostawili w domu. Wiem, bo prosili, żeby im przesłać lekcje. A z feriami? Może się uda do tego czasu zdrowo dotrwać. Nie mamy specjalnych planów na ten czas, ale faktycznie słabo by było, gdyby nawet do kina czy na łyżwy nie można było pójść, bo jakaś kwarantanna” – powiedział.
Również Katarzyna, mama dziesięciolatki, zaznaczyła, że „wszyscy chcielibyśmy, żeby dzieci normalnie chodziły do szkoły, żeby miały kontakt z koleżankami, kolegami – ale trochę się obawiamy tych zakażeń. W tym czasie pandemii to trochę taki wybór między zdrowiem psychicznym dzieci a zdrowiem po prostu. Nauka w szkole to oczywiście nie to samo, co przed komputerem, rozmowa w internecie to nie to, co normalne spotkanie, ale mam świadomość, że teraz – szczególnie po świętach – trochę ryzykujemy. Chociaż w sumie tak samo, jak w szkole, zakazić się można w sklepie czy gdziekolwiek – trzeba po prostu uważać” – powiedziała.
Magdalena Miczek z Kuratorium Oświaty w Poznaniu powiedziała PAP w poniedziałek, że do nauki stacjonarnej w Wielkopolsce wróciło ok. 450 uczniów ze szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Jak wskazała, z dotychczasowych informacji, które ma kuratorium, wynika, że tylko jedna szkoła działa w trybie hybrydowym – to szkoła podstawowa w podpoznańskiej Dąbrówce w gminie Dopiewo. Sytuacja w placówce dotyczy dwóch oddziałów, nauka hybrydowa będzie tam prowadzona do 14 stycznia.
O nieposyłanie dzieci do szkół w ostatnim tygodniu zajęć przed feriami – z uwagi na zagrożenie SARS-CoV-2 – zaapelował do rodziców burmistrz wielkopolskiego Czempinia. W apelu opublikowanym na stronie internetowej gminy burmistrz Konrad Malicki zaznaczył, że na jego polecenie w szkołach podstawowych w Czempiniu i Głuchowie od poniedziałku do piątku 14 stycznia zajęcia dydaktyczne będą prowadzone równolegle w formie stacjonarnej i zdalnej.
„Apeluję zatem do Państwa, rodziców naszych uczniów, o rozważenie możliwości pozostawienia dzieci w domach w okresie od dnia 10 do 14 stycznia 2022 roku i skorzystanie z nauczania online” – napisał. Samorządowiec zaznaczył, że z niepokojem obserwuje sytuację epidemiologiczną w kraju. Podkreślił, że w szkołach, mimo stosowanych reżimów sanitarnych, niejednokrotnie dochodzi do zakażeń SARS-CoV-2.
„Wszystko to utwierdza mnie w przekonaniu, że powrót wszystkich dzieci do nauki stacjonarnej na jeden tylko tydzień przed feriami – rozpoczynają się w Wielkopolsce już 15 stycznia – nie ma racjonalnego uzasadnienia, gdyż może przyczynić się do zwiększenia liczby zakażeń i utrudnić dzieciom spokojne spędzenie ferii” – ocenił burmistrz.
Samorządowiec wyjaśnił, że bez zgody władz krajowych nie można wydłużyć okresu zdalnej nauki.
„Dzieci powinny mieć jednak możliwość pozostania przez najbliższych kilka dni w domach bez obawy o powstanie szkolnych zaległości. Dzięki temu również możliwa będzie ochrona ich zdrowia i życia przed chorobą w trakcie ferii, które powinny być dla nich czasem odpoczynku, zabawy i wyjazdów w reżimie, na który obecnie pozwalają obostrzenia sanitarne” – napisał Malicki.
Dwutygodniowe ferie zimowe rozpoczną się w Wielkopolsce 15 stycznia i potrwają do 30 stycznia. W tym samym terminie odpoczywać będą uczniowie z woj. kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego. Od 22 stycznia do 6 lutego ferie będą mieli uczniowie z woj. podlaskiego i z warmińsko-mazurskiego; od 29 stycznia do 13 lutego uczniowie z woj. dolnośląskiego, mazowieckiego, opolskiego i z zachodniopomorskiego; od 12 do 27 lutego uczniowie w z woj. lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego i ze śląskiego.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w poniedziałek o potwierdzeniu 7785 nowych zakażeń koronawirusem. W kraju zmarło 19 osób z COVID-19. W woj. wielkopolskim potwierdzono 548 nowych zakażeń SARS-CoV-2. (PAP)
Autor: Anna Jowsa
Piontkowski: Przez trzy tygodnie dzieci nie uczęszczały do szkół, nie powinno być tam zagrożenia
Przez ostatnie niemal trzy tygodnie dzieci nie uczęszczały do szkół, budynki stały puste, nie powinno być tam zagrożenia – powiedział wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski pytany, czy we wszystkich szkołach uczniowie wrócili w poniedziałek do nauki stacjonarnej.
W poniedziałek do nauki stacjonarnej wrócili uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych, którzy mieli zawieszona naukę stacjonarną od 20 grudnia i w jej miejsce naukę zdalną. Przedszkola pracują cały czas w trybie stacjonarnym.
Wiceminister edukacji pytany był w Polskim Radiu 24, czy wszystkie dzieci wróciły w poniedziałek do nauki stacjonarnej.
„Nie tylko dzieci, ale także młodzież wróciła do szkół” – zauważył Piontkowski. „W kilkudziesięciu przedszkolach mogła być nauka hybrydowa, w kilku zdalna, na kilkanaście tysięcy. Natomiast pozostałe placówki powinny wrócić do nauki stacjonarnej, przecież przez ostatnie niemal trzy tygodnie dzieci nie uczęszczały do szkół, budynki stały puste, nie powinno być tam zagrożenia” – powiedział.
Pytany zaś, czy wobec spodziewanej fali zakażeń omikronem należy spodziewać, się, że szkoły będą płynnie przechodzić z nauczania stacjonarnego na nauczanie mieszane lub zdalne i na odwrót ocenił, że „może tak być”. „Aczkolwiek dane z poprzedniej fali, która chyba wygasła – i być może przed nami kolejna fala zakażeń, tego jeszcze nie wiemy, choć spodziewamy się – pokazywała, że rzeczywiście w jakiejś niewielkiej części szkół była potrzeba przechodzenia na naukę hybrydową, gdzie część uczniów korzysta z nauki zdalnej, bo ktoś w klasie czy pracownik szkoły był zakażony, a pozostali korzystali z nauki stacjonarnej” – dodał.
„Chcemy to utrzymać, zdajemy sobie po prostu sprawę, że nauka na odległość ma jednak dużo mankamentów dotyczących nie tylko samej wiedzy, ale także dotyczących sfery psychicznej, społecznej i dlatego staramy się unikać nauki zdalnej. Podobnie zresztą postępują państwa w innych krajach Unii Europejskiej” – zaznaczył Piontkowski.
Wskazał, że dyrektorzy dostali uprawnienia do tego, by reagować na realne zagrożenia epidemiczne, jeśli pojawi się w ich szkole. „Dziś dyrektor każdej szkoły lub placówki w porozumieniu z organem prowadzącym i sanepidem mogą podjąć decyzję o przejściu na nauczanie zdalne, jeżeli takie zagrożenie się pojawi” – powiedział wiceminister. Przypomniał, że w zależności od sytuacji epidemicznej zawieszenie zajęć stacjonarnych i przejście na nauczanie zdalne może dotyczyć jednej klasy, kilku klas lub całej szkoły. „Wystarczy nie doprowadzić do masowych zakażeń” – dodał.
Wiceminister przypomniał też, że za kilka dni rozpoczynają się ferie zimowe w szkołach. „Najpierw w kilku województwach, potem w kolejnych i to także powinno doprowadzić do tego, że tych kontaktów społecznych na duża skalę nie będzie stopniowo w kolejnych województwach. To także powinno ograniczyć ewentualne zakażenia w szkołach” – powiedział Piontkowski.
W sobotę rozpoczynają się w szkołach ferie zimowe. Dwutygodniowa przerwa w nauce nastąpi w czterech terminach od 15 stycznia do 27 lutego, zależnie od województwa. Pierwsi, od 15 do 30 stycznia, odpoczywać będą uczniowie z woj. kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, małopolskiego, świętokrzyskiego i z wielkopolskiego. Od 22 stycznia do 6 lutego uczniowie z woj. podlaskiego i z warmińsko-mazurskiego. Od 29 stycznia do 13 lutego uczniowie z woj. dolnośląskiego, mazowieckiego, opolskiego i z zachodniopomorskiego, a od 12 do 27 lutego uczniowie w z woj. lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego i ze śląskiego. (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ joz/