Po sześciu latach przerwy, piłkarze Widzewa Łódź i Legii Warszawa ponownie zagrali przeciwko sobie. Mimo różnicy dwóch klas rozgrywkowych, która aktualnie dzieli obie drużyny, mecz z ich udziałem w Pucharze Polski ponownie elektryzował kibiców w całej Polsce, jak w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy obie ekipy rywalizowały bezpośrednio o tytuł mistrza Polski.
W środę przy obecności niemal 17 tysięcy widzów, drugoligowy Widzew przegrał z Legią Warszawa 2:3 (0:0) w meczu 1/16 finału Pucharu Polski. Aktualni wicemistrzowie Polski objęli prowadzenie po golach w 48. minucie Gwinejczyka Jose Kante i w 51. Pawła Wszołka. Po faulu Igora Lewczuka podyktowano rzut karny dla Widzewa, który w 58. minucie wykorzystał Marcin Robak. Łodzianie wyrównali, gdy w 73. minucie samobójczą bramkę zdobył Artur Jędrzejczyk. Ostatecznie wygraną i awans do 1/8 finału zapewnił Legii w 84. minucie Lewczuk.
Po meczu z bramkarzem Legii Radosławem Cierzniakiem i napastnikiem Widzewa Marcinem Robakiem rozmawiał Mateusz Ligęza z Polskiego Radia. „W trakcie kilku minut straciliśmy kontrolę nad meczem. Zazwyczaj tak jest, gdy dasz na tak trudnym terenie swoim rywalom promyczek nadziei, to ich kibice poniosą. Było to widać, że Widzew nagle zaczął ponownie wierzyć w zwycięstwo. To jednak pokazuje naszą klasę, że ostatecznie potrafiliśmy przechylić to na naszą korzyść. Natomiast uważam, że to spotkanie powinno skończyć się już w pierwszej połowie, bo mieliśmy bardzo dużo sytuacji strzeleckich. Szkoda, że już wtedy nie udało nam się zdobyć kilku bramek. Ogólnie był to bardzo dobry mecz, na trybunach była fantastyczna atmosfera i nie mogę się już doczekać, aż Widzew wróci do ekstraklasy, bo zarówno dla nas piłkarzy, jak i kibiców, są to piękne spotkania” - mówi Cierzniak.
Do 1/8 finału Pucharu Polski awansował także zespół rezerw Legii Warszawa, który pokonał 1-0 pierwszoligową Odrę Opole. Niewykluczone zatem, że o awans do ćwierćfinału Legia powalczy z Legią. Czy Radosław Cierzniak chciałby, aby tak się stało? „Nie sądzę, aby tak się stało, że razem zagramy o ćwierćfinał. Przede wszystkim chciałbym pogratulować trenerowi i piłkarzom drugiego zespołu, bo to jest nie lada wyczyn. To już drugi pierwszoligowy zespół, który wyeliminowali w tych rozgrywkach. To pokazuje, jak świetną pracę wykonuje trener Piotr Kobierecki i jak zawodnicy pod jego wodzą się rozwijają. To jest także bardzo pozytywna wiadomość dla naszego szkoleniowca Aleksandara Vukovića” – dodaje Radosław Cierzniak.
Niepocieszony po tym spotkaniu był z kolei kapitan Widzewa Marcin Robak, który żałuje, że nie udało się sprawić sensacji i wyeliminować Legię. „Zawsze jest niedosyt po przegranym meczu, tym bardziej, że był bardzo wyrównany chociaż w pewnym momencie przegrywaliśmy dwoma bramkami. Mimo wszystko dążyliśmy cały czas do strzelenia przynajmniej kontaktowego gola i to się udało. Później zdążyliśmy jeszcze wyrównać i szkoda, że później w końcówce straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, bo obie drużyny mogły awansować dalej” – mówi Marcin Robak.
Czy z perspektywy murawy było widać różnicę dwóch klas rozgrywkowych, która dzieli oba zespoły? „Nie. Przyjechała do nas drużyna z ekstraklasy, ale nie chciała nas atakować. Cofnęli się w okolice środkowej strefy boiska i czekali na to, co my zrobimy z piłką. Nie wiem czy się nas obawiali, że nie chcieli grać wysokim pressingiem, ale my się dobrze czuliśmy na boisku i nie baliśmy się naszych przeciwników. Wiadomo, że w naszej drużynie byli też piłkarze, którzy grali tylko na poziomie drugiej lub pierwszej ligi, więc tym bardziej duży szacunek dla nich, że podjęli walkę i realizowali założenia na to spotkanie nakreślone przez naszego trenera” – ocenia Robak.
Kapitan Widzewa Łódź podkreśla również, że już długo przed rozpoczęciem pierwszego gwizdka sędziego, piłkarze nie mogli się doczekać starcia z aktualnym wicemistrzem Polski. „Długo przed tym meczem było widać wśród kibiców i piłkarzy był to wyjątkowy mecz. Chcieliśmy dlatego zagrać dobre spotkanie, pokazać na boisku charakter i uważa, że tak było. Mimo, że ostatecznie to my przegraliśmy, dostaliśmy od naszych kibiców brawa i to było coś wspaniałego” – kończy napastnik.
Następnego rywala warszawianie poznają po losowaniu, które odbędzie się 5 listopada.
Redakcja Sportowa PR / M. Ligęza / d / gn