Potężne wichury, które nawiedziły we wtorek stan Waszyngton, zabiły trzy osoby. Mężczyzna przed trzydziestką zginął na drodze, kiedy runęło na niego drzewo.
Wypadek miał miejsce w mieście Monroe. Kierowca, który podróżował w pojedynkę, zmarł na miejscu. – Gdy przyjechaliśmy, auto cały czas było odpalone, w środku grała muzyka. Dzięki pomocy świadków udało nam się unieść drzewo, po czym przecięliśmy górę samochodu i zobaczyliśmy, że kierowca już nie żyje – powiedział lokalny strażak.
W Cheney zmarł mężczyzna, który wjechał samochodem w powalone drzewo. W Spokane z kolei drzewo zabiło kobietę, gdy runęło na jej samochód.
Poza walącymi się drzewami wiele rejonów stanu zostało podtopionych. Prąd straciło kilkaset tysięcy mieszkańców. W środę postanowiono zamknąć część szkół.
(mcz)