6.7 C
Chicago
piątek, 26 kwietnia, 2024

Wacław Berczyński podał się do dymisji z funkcji szefa podkomisji smoleńskiej

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Przewodniczący podkomisji MON ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński złożył rezygnację – informuje MON. Pismo w tej sprawie przysłał do resortu.
Minister Antoni Macierewicz dymisję przyjął. Pełniącym obowiązki Przewodniczącego Komisji będzie dr inż. Kazimierz Nowaczyk.

Wacław Berczyński stał się ostatnio gwiazdą mediów, głównie za sprawą swojej szczerości. W czwartek po południu okazało się, że przesłał do MON rezygnację z funkcji przewodniczącego podkomisji smoleńskiej.

Prawo i Sprawiedliwość ma pecha, przynajmniej do ludzi. Zniknął Misiewicz pojawił się Ber-czyński. Szef podkomisji smoleńskiej do sprawy ponownego zbadania wypadku lotniczego pod Smoleńskiem od kilku dni błyszczy w mediach, a jego nazwisko odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Nie bez powodu zresztą. Bo oto Wacław Berczyński zdradził w wywiadzie z Magdaleną Rigamonti kulisy rezygnacji Ministerstwa Obrony Narodowej z zakupu francuskich śmigłowców. „Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale” – chwalił się doktor Berczyński w rozmowie z dziennikarką „Dziennika Gazety Prawnej”. – „Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba. (…) To był kwiecień 2015 roku, jeszcze rządziła PO. Potem wybory wygrał PiS, ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który powiedział: bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców. I tak, krok po kroku, zaproponowano mi, bym włączył się w pracę w WZL w Łodzi, w których powstają właśnie helikoptery. I powiem pani, że z przyjemnością się zgodziłem” – opowiadał Wacław Berczyński. Był w tej rozmowie szczery, bardzo szczery. Zapytany, o to, jaką rolę pełni w spółce, odpowiedział, że „formalnie został wybrany na prezesa rady nadzorczej”. Przyznał, że otrzymuje za to 3 tys. zł miesięcznie. – „Nie jestem papierowym prezesem. I zaręczam pani, że nie robię tego dla pieniędzy. W Boeingu zarabiałem 100 dolarów za godzinę, więc w zasadzie nie ma o czym mówić. Kilka lat temu w Stanach przeszedłem na emeryturę” – mówi w wywiadzie dla „DGP”. Po tych słowach, rozpętała się burza, bo Wacław Berczyński przyznał, że miał wpływ na decyzję MON w sprawie zakupu caracali. Sytuacja dość nietypowa, bo naukowiec nie jest formalnie ani pracownikiem ministerstwa, ani doradcą ministra Antoniego Macierewicza. – Pan Berczyński jest osobą związaną od wielu lat z amerykańskim przemysłem samolotowym (…) tymczasem amerykańskie firmy były bezpośrednim konkurentem europejskiego koncernu, który w ramach tego postępowania przetargowego został wyłoniony. Inaczej mówiąc, pan Berczyński udowadnia, że w sposób pozaprawny wpływał na wynik przetargu o wartości wielu miliardów złotych. To jest historia, która powinna być przedmiotem badania wielu służb państwowych, bo nie ulega wątpliwości, że tego rodzaju zachowanie nie ma nic wspólnego z przepisami o zamówieniach publicznych – komentował na gorąco rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec na antenie TVN 24. Posłowie Platformy poszli dalej. Już w październiku ubiegłego roku Cezary Tomczyk i Andrzej Halicki złożyli do prokuratury zawiadomienie w sprawie zerwania przez MON kontraktu na caracale. Poseł Halicki domagał się sprawdzenia związków szefa MON Antoniego Macierewicza z byłym amerykańskim senatorem, a obecnie lobbystą właściciela amerykańskiego dostawcy śmigłowców Alfonse’em D’Amato. Po osławionym wywiadzie doktora Berczyńskiego, Tomczyk i Marcin Kierwiński skierowali w tej sprawie kolejny wniosek do prokuratury – o przesłuchanie Wacława Berczyńskiego, przewodniczącego smoleńskiej podkomisji. – Pan Berczyński mówi wprost: „To ja wykończyłem caracale”. Dziś mamy pytania, na podstawie jakich procedur działał. I w czyim interesie. Być może pan Berczyński jest kluczowym świadkiem w sprawie zerwania kontraktu na śmigłowce – zastanawiał się na specjalnie zwołanej konferencji prasowej poseł Tomczyk. Ministerstwo Obrony Narodowej bardzo szybko zorientowało się, że ma problem z doktorem Berczyńskim. Natychmiast więc wydało specjalny komunikat, w którym odcina się od słów naukowca i zarzeka się, że ten nie miał nic wspólnego z zerwaniem umowy z Francuzami. „Wypowiedź dr Wacława Berczyńskiego nie ma żadnego związku z prowadzonymi i zakończonymi negocjacjami umowy offsetowej w sprawie kontraktu na zakup śmigłowców Caracal. (…) Powodem rezygnacji z podpisania kontraktu na śmigłowce Caracal było niewypełnienie zobowiązań offsetowych” – napisała w przesłanym PAP komunikacie rzeczniczka resortu mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. Podkreśliła także, że Berczyński nie był członkiem zespołu, który badał oferty offsetowe, „nie wypowiadał się na ten temat, nie informował Ministra Obrony Narodowej o swoim stanowisku i nie miał żadnych podstaw do wpływania na kształtowanie się decyzji Ministerstwa Rozwoju i Finansów”. Niby tak, tylko „Dziennik Gazeta Prawna” poszedł za ciosem. Jak ustalili dziennikarze „DGP” na przełomie lat 2015 i 2016 Berczyński wystosował prośbę do Inspektoratu Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej (jednostki prowadzącej postępowanie na śmigłowce), o zgodę na zapoznanie się z dokumentacją przetargową. Dostał odpowiedź odmowną, ponieważ nie miał wymaganego poświadczenia dostępu do informacji. Postępowanie przetargowe jest bowiem w dużej części tajne. Po pewnym czasie dr Berczyński wrócił jednak do inspektoratu z ponowną prośbą i z odpowiednim upoważnieniem, które pozwalało mu zapoznać się dokumentami. Jak domniemywa „DGP” upoważnienia prawdopodobnie udzielił mu minister Macierewicz. Cóż, Wacław Berczyński, to dzisiaj spory kłopot dla ministra Macierewicza. MON oficjalnie zaprzecza słowom Wacława Berczyńskiego, z czego można by wnioskować, że pan doktor nakłamał w rozmowie za Magdaleną Rigamonti. Jeśli tak, to stawia pod znakiem zapytania wiarygodność podkomisji, którą kieruje Wacław Berczyński. Przypomnijmy, że według ostatnich doniesień podkomisji na pokładzie prezydenckiego tupolewa miało dojść do wybuchu bomby termobarycznej. Eksperci zajmujący się badaniem wypadków lotniczych określili te rewelacje bzdurami, nie zainteresowały się nimi zachodnie media, które zdają się zupełnie ignorować osiągnięcia zespołu kierowanego przez pana Berczyńskiego. – Więc jeżeli w tej sprawie kłamie, to na ile jest wiarygodny w innej bardzo ważnej kwestii, mianowicie w działaniach podkomisji, która niedawno przedstawiła wyniki swoich prac – zauważył były premier Leszek Miller na antenie TVN24. W ocenie Millera, to „kolejna konfabulacja, bo ustalenia podkomisji powstały na zamówienie, że to ma być zamach”. – Jeżeli ta podkomisja mówi o bombie termobarycznej, to ten pan jest bombą termobaryczną zainstalowaną w rządzie pani premier Szydło – tłumaczył Miller. Dodał, że szef MON Antoni Macierewicz „trzyma zapalnik”. – To oczywiste, że odpowiedzialnym, w każdym razie politycznie, za prace pana Berczy-ńskiego, za funkcjonowanie tej komisji jest Antoni Macierewicz, bo to on już dawno postawił tezę, że mamy do czynienia z zamachem, a podkomisja miała tę tezę udowodnić – zauważył były premier. W podobnym tonie wypowiada się wielu innych polityków i ekspertów. Jeśli jednak Berczyński nie kłamie sprawie caracali, to jego słowa rzucają cień na ministra Macierewicza, bo wynika z nich, że szef MON w sprawach tak ważnych jak zakup sprzętu dla polskiej armii słucha podpowiedzi człowieka, który nie jest w tej kwestii fachowcem. Berczyński ukończył wprawdzie studia na Politechnice Łódzkiej, pracował na tej uczelni w Katedrze Mechaniki Technicznej, potem studiował matematykę na Uniwersytecie Łódzkim. Doktoryzował się w 1978 na podstawie pracy o metodzie elementów skończonych. Magisteriumz Inżynierii Systemów (System Engineering) zrobił na University of Southern California w 2002. W grudniu 1981 wyemigrował z Polski. Najpierw do Włoch, a następnie do USA, gdzie pracował m.in. dla koncernu Boeing. Nie jest jednak człowiekiem, który zajmowałby się zawodowo sprzętem wojskowym. W czwartek po południu portal www.wpolityce.pl ujawnił, że Berczyński przesłał do MON rezygnację z funkcji przewodniczącego podkomisji smoleńskiej. Dymisja została przyjęta przez Ministra Obrony Narodowej. Pełniącym obowiązki szefa podkomisji smoleńskiej będzie dr inż. Kazimierz Nowaczyk.

Dorota Kowalska AIP,  Fot. PolskaPress

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520