Donald Trump otrzymał z Florydy poważny sygnał ostrzegawczy! Zgodnie z najnowszym sondażem, wyborcy Bidena są bardziej zdeterminowani do pójścia na wybory, niż Republikanie, którzy chcą głosować na byłego prezydenta. Ma to związek z zaostrzeniem prawa aborcyjnego w Słonecznym Stanie.
Sondaż Emerson College przyniósł Donaldowi Trumpowi bardzo dobre wieści z Florydy. Okazało się, że były prezydent prowadzi tam różnicą aż 13 pkt proc. z obecnym włodarzem Stanów Zjednoczonych.
Choć przewaga jest ogromna, może się istotnie skurczyć, jeśli wielu wyborców Trumpa zwyczajnie nie pojawi się przy urnach. Na Florydzie bardziej zdeterminowani do głosowania nie są paradoksalnie Republikanie, chcący zmiany w Białym Domu, ale Demokraci. Powodem jest aborcja.
Prawie 67 proc. wyborców, którzy chcą oddać głos na Bidena, zadeklarowało w sondażu, że „są bardziej niż zwykle” zmotywowani, żeby zagłosować. Tak samo uważa mniej, niż 61 proc. wyborców Trumpa.
W tle takich różnic w determinacji wyborców jest kwietniowe orzeczenie Sądu Najwyższego Florydy ws. prawa aborcyjnego. 1 kwietnia stanowy SN uznał, że prawo zakazujące przerywania ciąży po szóstym tygodniu może wejść w życie w ciągu 30 dni. Dopuścił jednocześnie do organizacji referendum ws. wpisania prawa do aborcji do stanowej konstytucji. Referendum ma się odbyć w listopadzie 2024 roku.
To właśnie dlatego wyborcy Bidena mogą chętniej udać się na wybory, podbijając frekwencję zwolenników byłego prezydenta, a tym samym liczbę oddanych na niego głosów.
Sondaż Emerson College wykazał, że osoby sprzeciwiające się zaostrzeniu prawa aborcyjnego na Florydzie mogą chętniej pojawić się przy urnach – to 62 proc. wyborców Bidena, którzy twierdzą, że obecne prawo jest zbyt surowe.
Red. JŁ