Do 43 wzrosła liczba ofiar tornad i powodzi, które od soboty pustoszą południowe, południowo-zachodnie i zachodnie stany USA. Żywioł zniszczył i uszkodził setki budynków, a także sparaliżował transport.
W ostatnich godzinach, ze względu na wciąż pogarszającą się sytuację pogodową, gubernatorzy stanów Missouri i Nowy Meksyk zdecydowali o wprowadzeniu na całym zarządzanym przez siebie terenie stanu wyjątkowego. Gwałtowne powodzie w Missouri oraz sąsiednim Illinois zabiły w 13 osób, w ostatnich godzinach prowadzono też szeroko zakrojoną akcję ewakuacyjną.
Południowe stany, jak np. Teksas, zmagają się z kolei z tornadami, przynoszących ze sobą wiatr wiejący z prędkością ponad 300 km/h. Najbardziej ucierpiała metropolia Dallas i pobliskie miasta. Tornada i powodzie niszczyły domu, budynki użytkowe i samochody. Aż 300 tys. ludzi zostało odciętych od prądu.
Potężne tornado uderzyło m.in. w Garland położone 24 km na północny wschód od centrum Dallas. W mieście zginęło pięć osób – to ofiary wypadków na autostradzie stanowej 190 oraz międzystanowej 30. Silny wiatr porwał tam samochody z jezdni. Dwoje martwych ludzi znaleziono także na stacji benzynowej w Copeville (32 km od Dallas), a w Blue Ridge żywioł zabił niemowlę.
Jak podał serwis FlightAware.com, w wyniku złych warunków pogodowych w całych Stanach Zjednoczonych odwołano 1500 lotów, z czego niemal połowę w samym Dallas. Amerykańscy meteorolodzy nie są optymistami – obawiają się, że wkrótce wiatr i powodzie mogą ustąpić miejsca potężnym opadom śniegu.
Maciej Deja AIP