Wciąż trwa badanie okoliczności wypadku, w którym zginął poseł z Tomaszowa Maz. Rafał Wójcikowski. W sprawie pojawiły się nowe wątki.
Do tego tragicznego wypadku doszło w styczniu na drodze S8 koło Chrzczonowic. Poseł Ruchu Kukiz’15 Rafał Wójcikowski, jechał sam nad ranem volkswagenem borą z Tomaszowa do Warszawy. Nagle z nieustalonych przyczyn zjechał na pas zieleni rozdzielający jezdnie i uderzył w bariery energochłonne. Jego volkswagen bora odbił się od nich i stanął w poprzek jezdni na prawym pasie.
Chwilę później rozbite auto z lewej strony minął volkswagen caddy. Niedaleko za nim jechał ford transit. Jego kierowca miał zobaczyć uszkodzonego volkswagena w ostatniej chwili. Nie udało mu się ani zahamować, ani ominąć auta posła i z impetem w nie uderzył. Poseł zginął na miejscu. Jak potwierdziła sekcja zwłok, przyczyną śmierci były obrażenia wielonarządowe, charakterystyczne dla ofiar wypadków przebywających w środku pojazdu.
Wokół wypadku narosło jednak wiele niejasności, które wciąż są wyjaśniane przez biegłych i śledczych. Padają m.in. pytania dotyczące akumulatora (czy wypadł przy pierwszym uderzeniu i czy auto miało światła awaryjne), pojawiły się doniesienia o uszkodzeniu przewodu hamulcowego, ale prokuratura zaprzeczyła, by stan pojazdu przed wypadkiem miał związek ze zdarzeniem, zapewniając, że wszystkie układy pojazdu kierowanego przez pokrzywdzonego mające wpływ na bezpieczeństwo jazdy, w tym w szczególności hamulcowy, kierowniczy i jezdny, były sprawne technicznie. W sprawie dwa razy były już przeprowadzane eksperymenty procesowe, które miały pomóc w ustaleniu przebiegu wypadku.
Teraz prokuratura bada kolejny wątek, jak podała Rzeczpospolita, dotyczący domniemanych pogróżek kierowanych wobec posła. Kilka dni przez wypadkiem poseł miał opowiadać na spotkaniach z wyborcami, że odwiedzają go “smutni panowie”, a wizyty te miały mieć związek z jego aktywnością na giełdzie.