Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poinformował, że wyrok w sprawie przeciwko Polsce za zanieczyszczenie powietrza zapadnie 22 lutego. Jeżeli nasz kraj zostanie uznany winnym naruszenia prawa europejskiego, grozi mu wysoka kara finansowa, nawet 4 mld złotych.
– To ostatni moment dla polskich władz, aby uniknąć kary i co ważniejsze, poprawić jakość powietrza, którym oddychają Polacy. Po pierwsze rząd musi pilnie wdrożyć regulacje dotyczące jakości węgla. Po drugie, władze powinny zmienić sposób, w jaki projektują politykę jakości powietrza. Podejmowane działania muszą przynosić efekty w najkrótszym możliwym czasie, takie są wymogi prawa unijnego – mówi Małgorzata Smolak, prawnik Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Skargę na niedotrzymanie wymogów prawa unijnego w zakresie stężeń pyłu zawieszonego w powietrzu wniosła w czerwcu 2016 roku Komisja Europejska. Zarzuciła ona Polsce przekroczenia dobowych norm dla pyłu PM10, brak odpowiednich działań określonych w programach ochrony powietrza oraz nieprawidłową transpozycję Art. 23 Dyrektywy 2008/50/WE w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy, który stanowi, że w przypadku przekroczenia wartości dopuszczalnych programy ochrony powietrza mają określać takie działania, aby okres przekroczeń był jak najkrótszy.
W kwietniu 2017 roku Trybunał wydał wyrok skazujący w analogicznej sprawie przeciwko Bułgarii. – Niestety, w sprawie przeciwko Polsce należy spodziewać się podobnego wyroku jak w tej dotyczącej Bułgarii. W obydwu krajach głównym źródłem zanieczyszczeń jest spalanie paliw stałych, a nieskuteczność działań wynika przede wszystkim z braku przepisów ustanawiających wartości emisyjne dla paliw wykorzystywanych w sektorze komunalnym oraz nieadekwatne plany ochrony jakości powietrza – dodaje Smolak.
aip