Beata Szydło podkreśla, że nie dziwi się zdenerwowaniu rodziców w związku z planowanym protestem nauczycieli. Wicepremier i kandydatka PiS do Parlamentu Europejskiego mówiła o tym w Polskim Radiu 24.
Beata Szydło powiedziała, że zapowiedź strajku negatywnie wpłynęła na nastroje uczniów i ich rodziców. Ze strony ZNP nie ma żadnego sygnału, jeśli chodzi o egzaminy – wyjaśniała. Jak relacjonowała wicepremier, podczas poniedziałkowych negocjacji ze związkowcami zaproponowała, żeby „wyjść razem z panem Broniarzem i powiedzieć: nie martwcie się, egzaminy się odbędą, nauczyciele będą razem z wami”. „Ale nie było pozytywnego odzewu ze strony związkowej” – powiedziała Szydło.
Zapewniła, że ewentualny protest nie doprowadzi do odwołania egzaminów. Choć – mówiła – czuć zdenerwowanie wśród uczniów. „Pan Broniarz powinien wziąć sobie do serca i zastanowić się, czy akurat taka forma protestu i w tym momencie, to jest najlepszy pomysł, jaki miał” – podsumowała wicepremier Szydło.
Rozmowy strony rządowej i przedstawicieli związków zawodowych zostały zawieszone w poniedziałek. Rząd oczekuje wspólnego stanowiska od wszystkich związków biorących udział w negocjacjach. Negocjacje mają zostać wznowione 1 kwietnia. Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się między innymi tysiąca złotych podwyżki do wynagrodzenia zasadniczego. Po poniedziałkowych rozmowach związek nie wycofuje się z zapowiedzi strajku. Może się on rozpocząć 8 kwietnia. Postulat ZNP dotyczący podwyżek wynagrodzeń popiera też Forum Związków Zawodowych. Inne postulaty ma „Solidarność” oświatowa, która chce podwyżek o 650 złotych w tym roku i o kolejne 15 procent w 2020.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/A.Augustyniak/as