Szwajcarski parlament zdecyduje jutro o składzie nowego rządu, który składa się z siedmiu równych sobie ministrów. O tym, kto będzie piastował stanowiska ministrów decydują przedstawiciele obu izb.
Tajne głosowanie odbywa się tak długo, aż jeden z kandydatów uzyska absolutną większość, przy pełnym składzie 246 posłów i senatorów, muszą to być 124 głosy.
Sześciu obecnych ministrów zdecydowało się kandydować ponownie, wolna jest więc jedna teka ministra. I to o to miejsce biją się wszystkie partie polityczne, które mają prawo zgłaszać kandydatów. W wyborach bierze się pod uwagę nie tylko przynależność partyjną, ale też z jakiego regionu Szwajcarii pochodzi kandydat – wszystkie muszą być reprezentowane – i płeć.
Zakładając, że obecni ministrowie ponownie zostaną wybrani, na wolne miejsce najbardziej liczy Szwajcarska Partia Ludowa, czyli prawicowa SVP, która twierdzi, że jako największe ugrupowanie powinna mieć dwóch ministrów w rządzie. Pozostałe partie uważają jednak, że dwóch ministrów tak skrajnej partii jak SVP może być zagrożeniem dla szwajcarskiej demokracji.
„Przyrzekam przed Bogiem wszechmogącym, że będę stać na straży konstytucji i prawa” – kto będzie mógł złożyć to ślubowanie, okaże się wkrótce…
IAR/Krystyna Nurczyk/Zurich/moc/dyd