Trzy osoby zginęły, a 40 zostało rannych w eksplozji samochodu wypełnionego materiałami wybuchowymi w prowincji Van, położonej niedaleko irańskiej granicy. – Był to zamach na pobliski posterunek policji – mówi przedstawiciel władz regionu, cytowany przez turecką telewizję TRT. Do bliźniaczego ataku doszło w Elazig – zginęły trzy osoby, a ponad 100 odniosło rany
Informacyjna agencja Dogan donosi z kolei o licznych jednostkach policji i pogotowia, które wciąż przybywają do miejsca eksplozji w prowincji Van. Wobec niewielkiej ilości informacji, zagraniczne agencje, w tym Reuters i BBC, powołują się na różne źródła, podające krótkie komunikaty. TRT, dalej powołując się na lokalnego urzędnika, twierdzi, że do posterunku przylegały również policyjne koszary, gdzie szkolono funkcjonariuszy. Wciąż nie wiadomo dokładnie ilu policjantów, a ilu cywilów jest wśród zabitych i rannych. Premier Binali Yildirim w rozmowie wyemitowanej w rządowej telewizji, potwierdził jedynie, że doszło do ataku, nie podając żadnych szczegółów ani nie odnosząc się do informacji podawanych przez inne media.
Przynajmniej trzech funkcjonariuszy zostało zabitych, a 100 osób zostało rannych w innym zamachu bombowym na posterunek policji w Elazig na wschodzie kraju. Doszło do niego o 7:20 polskiego czasu, kiedy w budynku było najwięcej osób.
Choć żadna organizacja nie wzięła póki co odpowiedzialności za zamachy, turecki minister obrony Fikri Isik obarczył ją w rozmowie z Agencją Andaolu, Kurdyjską Partię Pracy (PKK). – Ludzie zobaczyli prawdziwą twarz PKK – powiedział. Ataki na posterunki policji oraz inne ośrodki sił rządowych wpisują się jednak w metodę działania kurdyjskich bojowników, walczących o autonomię. Zawieszenie broni między Turcją, a uznaną za organizację terrorystyczną Kurdyjską Partię Pracy trwało dwa i pół roku i zostało zerwane w ubiegłym roku.
Maciej Deja AIP/Mehmer Piskin/IHA via AP