Szeryf Bristol w stanie Massachusetts stwierdził we wtorek, że stojące u władzy osoby, które pozwalają na to, by ich miasta stanowiły sanktuarium dla nielegalnych imigrantów, powinny zostać aresztowane.
Thomas Hodgson zarzucił urzędnikom, że nie chcą współpracować ani nawet komunikować się z urzędem imigracyjnym.
– W efekcie owe strefy bezpieczeństwa stały się magnesem dla nielegalnych obcych, w tym osób z brutalną przeszłością. Miasta stanowiące sanktuarium są bezpośrednim pogwałceniem zaufania pomiędzy legalnymi mieszkańcami a wybranymi urzędnikami, którzy przysięgli chronić ich za wszelką cenę. To nieostrożne, nielegalne i niezwykle niebezpieczne – oświadczył podczas wystąpienia przed podkomisją House Judiciary Committee.
Hodgson sam jest potomkiem imigranta, ale podkreślił, że jego ojciec przybył z Anglii do USA w sposób legalny.
– Musimy nadal przyjmować imigrantów, którzy przestrzegają reguł i przechodzą przez procedury prawne. Nie możemy nagradzać tych, którzy przybywają tutaj nielegalnie – stwierdził.
Do jego słów odniosło się już biuro gubernatora Charlie’ego Bakera. Rzecznik gubernatora zaznaczył, że stanowa administracja „ceni sobie bogatą i globalną społeczność Massachusetts”. Przypomniał też, że Baker nie chce utworzyć sanktuarium z całego stanu, a decyzję co do nadania tego statusu pozostawia lokalnym władzom poszczególnych społeczności.
(jj)