Około 3 tysięcy osób próbowało oddać swój głos w niedzielnych meksykańskich wyborach w konsulacie tego kraju w Chicago. Przed budynkiem placówki dyplomatycznej ustawiła się gigantyczna kolejka, która doprowadziła do wielu utrudnień w ruchu na ulicach Wietrznego Miasta.
Utrudnienia w poruszaniu się obejmowały Ashland Avenue w pobliżu Jackson. Drzwi konsulatu zostały otwarte o 9-tej rano, ale najbardziej chętni do głosowania gromadzili się tam już trzy godziny wcześniej. Ogólny czas oczekiwania na oddanie głosu sięgał nawet ośmiu godzin – informowali urzędnicy.
Zdaniem zdenerwowanych wyborców, winą za ten stan rzeczy należy obarczyć przede wszystkim pracujących przy zbieraniu głosów pracowników konsulatu, którzy nie używali wcześniej systemu informatycznego przygotowanego do głosowania i wpuszczali do lokalu zaledwie 10 osób naraz.
Urzędnicy z kolei przytoczyli liczby. W naszym stanie do udziału w wyborach zarejestrowało się ponad 10 tysięcy obywateli Meksyku. Część z nich postanowiła oddać głos pocztą (blisko 3 tysiące), część on-line (ponad 6 tysięcy) i osobiście (ponad tysiąc). Tymczasem w kolejce do konsulatu pojawiło się ponad 3000 osób.
To największe wybory w historii Meksyku, w których obsadzono ponad 20 000 stanowisk senatorów, burmistrzów i gubernatorów. Po raz pierwszy prezydentem Meksyku została kobieta.