Choć doradcy prezydenta Francji Emmanuela Macrona „zacierają ręce” podziwiając rezultaty swojej „szalonej decyzji” dla sceny politycznej, to „nie widzą, że są pierwszymi ofiarami” rozgrywki – pisze w środę „Le Figaro”, oceniając w ten sposób sytuację po rozwiązaniu parlamentu.
Na lewicy powstaje nowy „Front Ludowy”, który – według dziennika – w walce przedwyborczej „nie krępuje się zasadami”; „Le Figaro” zarzuca powstającemu sojuszowi, że zapomniał o „dwuznacznych deklaracjach” skrajnej Francji Nieujarzmionej na temat Izraela. Prawica „rozszarpuje się wzajemnie”, a szef Republikanów Eric Ciotti zawiera sojusz ze Zjednoczeniem Narodowym, który wysokiej rangi przedstawiciele partii odrzucają, „ale który bardzo cieszy aktywistów”.
Porównując doradców prezydenta do „półmędrków”, dziennik ocenia, iż teraz „zacierają ręce” widząc sytuację po obu stronach sceny politycznej. Skutkiem jest jednak to – według „Le Figaro” – że wbrew intencjom Macrona podział na lewicę i prawicę nie znika, ale powraca „w formie jeszcze bardziej jaskrawej i radykalnej”. Powstaje „jeden blok pod pieczą Marine Le Pen, drugi – pod opieką Jean-Luca Melenchona”, przywódcy skrajnej lewicy, pośrodku zaś „tonie większość” – ocenia „Le Figaro”.
„Polityka nie jest grą, to sprawa delikatna i niebezpieczna. Impulsywne rozwiązanie parlamentu może spowodować szkody masowe i nikt nie będzie mógł zatrzymać tego mechanizmu zniszczenia” – ostrzega „Le Figaro”. Dodaje następnie: „ministrowie jak zombie, rozżaleni deputowani, zbici z tropu doradcy – większość (prezydencka) bezsilnie posuwa się naprzód w bitwie, której nie oczekiwała i którą ma wielkie szanse przegrać”.
Prezydent Macron rozpisał przedterminowe wybory parlamentarne po porażce swojego obozu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które wygrała skrajna prawica. Wybory odbędą się 30 czerwca i 7 lipca.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ ap/