Dwie osoby zginęły, a pięć zostało rannych w wyniku strzelaniny, do której doszło w amerykańskiej Filadelfii. Wśród ofiar jest napastnik. To 25-latek, który ma za sobą długą kryminalną przeszłość – był aresztowany szesnaście razy.
Według ustaleń policji, napastnik podszedł do oznakowanego policyjnego radiowozu i otworzył ogień do siedzącej w nim policjantki. Oddał do kobiety 18 strzałów. Została ranna, życie uratowała jej kamizelka kuloodporna. Pociski uszkodziły też jej broń i nie mogła odpowiedzieć ogniem.
Napastnik zaczął uciekać, strzelając na oślep. Wziął zakładniczkę, której używał jako żywej tarczy. Ostrzelał też samochód z dwojgiem pasażerów. Po policyjnym pościgu został otoczony w bocznej uliczce przez funkcjonariuszy. Nie chciał się poddać. Został zastrzelony przez policjantów.
Władze poinformowały, że motywy działania sprawcy nie są do końca znane, choć przypuszczają, że był to atak motywowany nienawiścią do policjantów. Tak wynika z listu, który pozostawił napastnik.
To kolejny w tym roku w Stanach Zjednoczonych atak na funkcjonariusza policji. Wiele z nich było związanych z przypadkami zastrzelenia czarnoskórych obywateli przez policjantów. Wywołało to w społeczeństwie falę oburzenia i protestów, głównie w dzielnicach zamieszkałych przez Afroamerykanów.
TS/AFP/foxnews.com