Ewentualne postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu nie będzie miało wpływu na notowania złotego i giełdy – uważa ekonomista UŁ prof. Michał Mackiewicz. Jego zdaniem, gdyby ta sytuacja miała być szkodliwa dla rynku walut i giełdy, byłoby to widać już teraz.
We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział złożenie w najbliższych dniach wniosku o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Obecna większość rządząca zarzuca szefowi banku centralnego m.in. zaangażowanie w działalność polityczną przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, podejmowanie interwencji walutowych bez należytego upoważnienia od zarządu NBP oraz wprowadzenie w błąd co do wyników finansowych banku centralnego za 2023 r.
Jak wskazał w rozmowie z PAP prof. Mackiewicz, zapowiedź premiera rządu nie wpłynęła negatywnie na wycenę polskich aktywów: złotego, obligacji i akcji, co w jego opinii jest dobrym symptomem na stabilność polskiej waluty już po rozpoczęciu procedury postawienia prezesa NBP w stan oskarżenia.
„Gdyby ta sytuacja miała być szkodliwa dla złotego czy obligacji, byłoby to widać już teraz, czyli po wypowiedzi premiera, a nawet wcześniej, bo rynki finansowe o takich działaniach wiedzą i reagują z wyprzedzeniem. Tymczasem nic takiego nie widać na rynkach. Nie spodziewam się również, by na tych polach w temacie zawirowań wokół prezesa NBP coś negatywnego działo się w przyszłości” – tłumaczył prodziekan Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego.
Dodał, że działania dotyczące szefa banku centralnego, to „element procesu naprawy tej instytucji” i jego skutki powinny mieć pozytywny charakter.
„W takim sensie, że +psucie+ NBP zostanie w jakiś sposób zatrzymane. Zostaje wysłany czytelny sygnał, że jest ktoś, kogo niezależność banku centralnego w ogóle obchodzi. Kiedy próbuje się wyleczyć jakąś chorobę, to czasami lekarstwo jest niesmaczne i myślę, że rynki walutowe i akcji doskonale to rozumieją. Wierzę też w mądrość inwestorów zagranicznych, dla których ważniejszą gwarancją niż obawy o spór wokół prezesa NBP jest nowy rząd. Teraz ta baza jest inna niż przed wyborami” – przekonywał ekonomista.
Prof. Mackiewicz przyznał, że zgadza się z większością zarzutów z wniosku ws. Trybunału Stanu dla prezesa NBP. Jak mówił, Glapiński od lat „prosił się” o tego typu oskarżenie, poważnie podkopując niezależność instytucji oraz sprawując urząd w innym, gorszym stylu niż jego poprzednicy, którzy choć byli wcześniej politykami, to jednak zasiadając na tym stanowisku odcinali bank centralny od polityki.
„Najpoważniejszy kaliber ma zarzut niszczenia niezależności banku centralnego. To przejawiało się m.in. w demonstracyjnym jeżdżeniu na Nowogrodzką (siedziba PiS – PAP), zatrudnianiu polityków PiS bez względu na ich kompetencje, czy wypowiedziach publicznych. Prezes Glapiński zachowywał się, jakby kompletnie nie obchodziło go, że niezależność banku centralnego jest jednym z podstawowych warunków dobrobytu. Pozostałe zarzuty też są ważne i są one potrzebne, żeby nadać wnioskowi odpowiedni charakter prawny” – zwrócił uwagę.
Zdaniem ekonomisty działania Glapińskiego wyrządziły wiele złego polskiej gospodarce. Jego zdaniem mógł on też zapobiec wysokiemu skokowi inflacji. „Ale według mnie ówczesnemu rządowi było na rękę, żeby nie działać w tej sprawie szybko. Pamiętajmy, że wysoka inflacja paradoksalnie poprawia finanse państwa” – podkreślił prof. Mackiewicz.
Wstępny wniosek o postawieniu prezesa NBP A. Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zawiera zarzuty dot. m.in. pośredniego finansowania deficytu budżetowego przez skup obligacji, interwencji na rynku walutowym bez należytego upoważnienia od zarządu NBP oraz uchybienia innych obowiązków, w tym upolitycznienia banku – wynika z treści wniosku, do którego dotarł TVN24. Wniosek ma być złożony w najbliższy wtorek. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
Szef NBP Glapiński w „FT”: wyślę list do Tuska, zakończmy spór, który szkodzi Polsce
Prezes NBP Adam Glapiński powiedział brytyjskiemu dziennikowi „Financial Times”, że wystosuje list do premiera Donalda Tuska w celu zakończenia coraz bardziej zaciekłego sporu, który – jak ostrzegł – szkodzi międzynarodowemu wizerunkowi Polski.
Ale dodał, że „nie ma nic do ukrycia” i „oczywiście” jest gotów bronić swoich działań przed Trybunałem Stanu, jeśli jego oferta rozejmu zostanie odrzucona.
Jak przypomina w poniedziałek „FT”, rząd Tuska twierdzi, że Glapiński miał nadużyć uprawnień, by pomóc Prawu i Sprawiedliwości wygrać wybory w październiku ubiegłego roku, a atak Tuska na Glapińskiego jest częścią jego szerszego dążenia do usunięcia ludzi lojalnych wobec PiS z aparatu państwowego. Tusk zapowiedział, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, iż parlament nie może zmusić szefa NBP do stawienia się przed Trybunałem Stanu, nie powstrzyma rządu przed ściganiem Glapińskiego.
Posłowie koalicji niedawno sformułowali zarzuty przeciw niemu w związku z domniemanymi wykroczeniami, obejmujące m.in. bezprawny zakup obligacji rządowych i wprowadzającą w błąd księgowość. Glapiński zaprzecza wszystkim zarzutom. Ponadto NBP obniżył stopy procentowe o 0,75 punktu procentowego miesiąc przed wyborami, kiedy inflacja była nadal dwucyfrowa, co według obecnej koalicji rządzącej było motywowane politycznie.
„Rozumiem, że dla Tuska najłatwiejszym sposobem zarządzania kampanią było oskarżenie rządu i banku centralnego o spowodowanie inflacji, ponieważ była ona tak wysoka. Ale jesteśmy już po wyborach. Czas z tym skończyć. Mamy wspólne problemy” – powiedział Glapiński w rozmowie z „FT”.
W odpowiedzi na zarzuty, że jest politycznie stronniczy, Glapiński odparł: „Nie wierzę, że ktoś w Polsce mógłby oskarżyć bank centralny o nieuczciwą politykę monetarną wobec inflacji czy zakupy obligacji”. Dodał, że niektóre zarzuty są „idiotyczne” i „wielokrotnie się zmieniały”.
„Mam nadzieję, że pan Tusk zmieni zdanie. On nie jest ekonomistą. Inflacja zbliża się do celu. Wyślę list do pana Tuska, aby powiedzieć, że jest tak wiele nieporozumień i tak wiele złych słów, które padły z obu stron, że myślę, że nadszedł czas, aby się spotkać i porozmawiać” – zapowiedział.
Glapiński oświadczył, że postawienie go przed Trybunałem Stanu byłoby „bardzo złe dla Polski” i dodał, że „nie jest gotowy” do rezygnacji, ponieważ mogłoby to zostać odebrane jako przyznanie się do winy.
Broniąc decyzji o obniżeniu stóp procentowych we wrześniu, Glapiński zwrócił uwagę, że Węgry obniżyły stopy procentowe jeszcze wcześniej, a inflacja w Polsce spadła w lutym do 2,8 proc., czyli mieści się w docelowym przedziale 1,5-3,5 proc. Powiedział, że inflacja spadała szybciej niż prognozowano, a wśród członków Rady Polityki Pieniężnej panowało przekonanie, że obniżka stóp „powinna była zostać ogłoszona miesiąc lub dwa miesiące wcześniej”.
Dodał, że bank utrzymałby obniżki stóp jeszcze w tym roku, gdyby nowy rząd nie obiecał zniesienia dopłat do energii i żywności, co – jak ostrzegł – może spowodować wzrost inflacji do 8 proc.
Glapiński zaprzeczył, że NBP kupił obligacje bezpośrednio od rządu, co byłoby niezgodne z prawem, i powiedział, że zrobił to tylko na rynku wtórnym poprzez publicznie ogłoszone aukcje, tak jak zrobiło to wiele innych banków centralnych podczas pandemii Covid-19. „Zrobiliśmy to wyłącznie dla celów polityki pieniężnej. Ale uniknęliśmy również masowego bankructwa w gospodarce” – wyjaśnił.
Trzeci zarzut dotyczy prognozy Glapińskiego, że bank centralny osiągnie znaczny zysk w 2023 roku. Zamiast tego poniósł stratę, ale poprzedni rząd PiS uwzględnił dużą dywidendę z banku centralnego w swoich przedwyborczych planach budżetowych. Glapiński powiedział, że jego prognoza zysku z sierpnia ubiegłego roku była „nieformalną” wskazówką dla ministerstwa finansów i „w 99 proc. niepewna”. Powiedział, że sytuacja zmieniła się „zupełnie” w dalszej części roku, kiedy stało się jasne, że wystąpi strata, głównie z powodu zmian kursów walutowych.
Glapiński, który w przeszłości otwarcie krytykował euro, powiedział, że Polska może być gotowa do przystąpienia do wspólnej waluty za około dekadę, gdy jej PKB na mieszkańca dogoni bogatsze kraje UE. „Euro jest dobre dla najbardziej rozwiniętych i stabilnych finansowo krajów Europy”, nawet jeśli „nie pasowało tak dobrze” do krajów takich jak Włochy po kryzysie finansowym z 2008 roku. „Jedyny problem, jaki mógłbym mieć, to gdyby Niemcy chciały, aby Polska zbyt szybko przystąpiła do euro” – powiedział prezes NBP, dodając: „Teraz nie widzę takiego problemu”.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
Kaczyński: konsekwencją uderzenia w szefa NBP – obniżenie wiarygodności Polski i osłabienie waluty
Konsekwencją uderzenia w prezesa NBP Adama Glapińskiego, który jest bardzo dobrym szefem banku narodowego, będzie obniżenie wiarygodności Polski, osłabienie waluty oraz niechęć zagranicznych firm do inwestowania w Polsce – ocenił w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Podczas sobotniej konwencji samorządowej w Radzyniu Podlaskim prezes PiS odniósł się do zapowiedzi złożenia wniosku o postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
„To jest naprawdę bardzo dobry szef banku narodowego. Jeżeli dzisiaj chce się go zrzucić z tego stanowiska, to nawet Leszek Balcerowicz pyta: za co” – powiedział lider PiS.
Zdaniem Kaczyńskiego, próba usunięcia szefa NBP budzi niepokój nawet wśród tych części instytucji i elit politycznych na Zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych, które popierają rząd Donalda Tuska.
„To jest uderzenie w coś, co jest święte, jeżeli chodzi o mechanizm gospodarczy demokratycznych państw, które mają gospodarkę rynkową” – ocenił.
Jak mówił, w Europie nie było dotąd podobnego przypadku. „Może w Stanach Zjednoczonych jest troszeczkę luźniej, ale to jest inny model gospodarczy. W Europie to jest zasada przestrzegana bezwzględnie: bank narodowy, a zatem jego prezes, musi być niezależny” – stwierdził.
„W tej chwili w tę niezależność bardzo mocno się uderza. I po tym uderzeniu ta niezależność już przez lata kolejne, nawet dziesięciolecia, będzie podważana, będzie kwestionowana. Będziemy ponosić tego różne, negatywne konsekwencje” – ocenił.
Zdaniem Kaczyńskiego, konsekwencją „uderzenia” w szefa NBP będzie obniżenie wiarygodności Polski, osłabienie waluty oraz niechęć zagranicznych firm do inwestowania w Polsce.
Według prezesa PiS, próba usunięcia Glapińskiego ze stanowiska szefa NBP ma jasny cel. „Wiem, dlaczego to robią. Robią to po to, żeby wprowadzić (do Polski) euro. Wprowadzić, skądinąd, łamiąc konstytucję, bo w polskiej konstytucji jest napisane czarno na białym, że polską walutą jest złotówka. Bez zmiany konstytucji (…) tego zrobić nie można. Ale oni już wymyślili, że można” – powiedział Kaczyński.
Prezes PiS podnosił, że wprowadzenie euro oznaczać będzie gwałtowny wzrost cen. Złotówka, jak zaznaczył, umożliwia regulowanie sytuacji w polskiej gospodarce, co jest „elementem naszej suwerenności”. „To oznacza, że nasza odporność na różnego rodzaju wstrząsy gospodarcze w Europie, czy nawet w świecie, jest dzięki temu znacznie większa” – powiedział lider PiS.
W opublikowanej w piątek rozmowie z agencją Bloomberga, poseł PO Janusz Cichoń, przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych, koordynator wniosku ws. Trybunału Stanu dla prezesa NBP, poinformował, że wniosek o postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zostanie złożony w Sejmie we wtorek, 26 marca br. (PAP)
Autorki: Iwona Żurek, Gabriela Bogaczyk
iżu/ gab/ ktl/