17 C
Chicago
sobota, 27 kwietnia, 2024

Pudzian: W 80 sekund dookoła Popka

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Walka Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem Mikołajuwem, czyli Popkiem, wzbudzała więcej emocji niż jakakolwiek inna podczas KSW 37. Były Strongman i samozwańczy Król Albanii rozpalili krakowską Tauron Arenę do czerwoności. Walka trwała jednak o wiele krócej niż ich wejścia do klatki. Dokładnie 80 sekund.

Tak rozchwytywanej medialnie walki w polskim MMA dawno nie było. Jeden z najpopularniejszych zawodników KSW Mariusz Pudzianowski zmierzył się z kontrowersyjnym artystą Pawłem Mikołajuwem, czyli Popkiem. Obaj rozgrzali Tauron Arenę do czerwoności podczas wyjścia do klatki. Tam też zapachniało sensacją, bo po mocnym ciosie Popka Pudzianowski zachwiał się i przyklęknął. Były mistrz świata Strongmanów szybko się jednak pozbierał i przeszedł do ofensywy. Pod jego lawiną uderzeń rywal najpierw padł na matę, a po chwili sędzia przerwał pojedynek. Trwał on równo 80 sekund. Publiczność przyjęła występ Popka gwizdami.

Po decyzji sędziego Popek przez jakiś czas powtarzał tylko jedno słowo, nie nadające się do publikacji. – Szkoda. Chiałem przeprosić kibiców. I podziękować im za przybycie oraz oglądanie gali w telewizji. Będę walczyć dalej. Przysięgam, k…, że to nie koniec – zapowiedział po walce. – Pawłowi należą się brawa, nie gwizdy. Trzeba mieć jaja żeby wejść do klatki, to wielkie wyzwanie. On miał osiem lat przerwy od MMA i różne życiowe zawirowania. Trenował trzy miesiące i miał odwagę, by wejść do klatki z kimś, kto trenuje od siedmiu lat – chwalił rywala Pudzianowski. – Naprawdę mnie trafił. W głowie może mi się nie zakręciło, kontrolowałem wszystko, ale trafił mnie zdrowo. Ma ciężką rękę – dodał. – Łatwo nie było, bo presja spoczywała na mnie. Mogłem stracić wszystko, a zyskać praktycznie nic. Gdybym przegrał, zawinąłbym się i zrezygnował z MMA. A tak jestem w KSW do końca 2017 roku. Moja emerytura się zbliża – przekonuje Pudzian, który sobotnim występem przypomniał walki, po których nazywano go „Pudzillą”.

Tomasz Dębek

5843e33d319eb_p

Walki poprzedzające:

9. 120 kg: Karol Bedorf (117,5 kg) – Fernando Rodrigues Jr (111 kg) – o pas KSW w wadze ciężkiej TKO w 2. rundzie.

Brazylijczyk sprawił niespodziankę, kończąc pięcioletnie panowanie Bedorfa w wadze ciężkiej KSW. Kluczowa okazała się ostatnia minuta pierwszej rundy. W niej Polak, który raz już miał Rodriguesa przy siatce, dał się zaskoczyć serią ciosów, do których rywal dołożył celne kopnięcia. Mistrz jakoś dotrwał do gongu. W drugiej rundzie nic nie mógł zdziałać. Ciosów przyjął sporo, po jednym z sierpowych padł na matę, a Rodrigues dokończył dzieła. – W tej walce nie byłem sobą – skwitował Bedorf przed kamerą Polsatu.

8. 120 kg: Mariusz Pudzianowski (115,9 kg) – Popek Monster (116,6 kg) TKO w 1. rundzie.

Z dużej chmury mały deszcz. Popek zapowiadał, że nie chce przynieść wstydu i przegrać w pierwszej minucie. Ten cel osiągnął, bo walka trwała 80 sekund. W starciu z faworyzowanym „Pudzianem” Popek początkowo radził sobie nieźle, trafił lewym prostym, a jego prawym sierpowym rywal aż przykląkł. Po chwili jednak były mistrz świata strongmanów pokazał swoją wielka siłę. Po jego ciosie, mimo gardy, Popek upadł na matę, a Pudzianowski dopadł go i obijał. Sędzia błyskawicznie przerwał walkę. Publiczność wygwizdała pokonanego.

7. 77 kg: Borys Mańkowski (76.9 kg) – John Maguire (76.9 kg) – o pas KSW w wadze półśredniej Jednogłośnie na punkty – zwycięstwo Mańkowskiego.

Doskonała walka broniącego pasa Polaka. Anglik po jej zakończeniu pewnie zadał sobie pytanie: Co ta tutaj robię? „Diabeł Tasmański” od początku przeszedł do ofensywy, prezentując zestaw zróżnicowanych ciosów. W drugiej rundzie chwycił rywala pod pachy i cisnął nim o matę, po czym obijał do woli. Trzecia część nie zmieniła obrazu pojedynku, zwłaszcza że rywal sam sprowadził się do parteru – poślizgnął się. Dotrwał jednak do końca.

6. 66 kg: Artur Sowiński (66 kg) – Marcin Wrzosek (66 kg) – o pas KSW w wadze piórkowej TKO w 2. rundzie.

Broniący pasa Sowiński w drugiej rundzie, po wymianie ciosów, znalazł się opałach. „The Polish Zombie” w parterze poczuł krew. Dosłownie. Z rozciętego łuku brwiowego „Kornika” krew lała się obficie, ale sędzia długo nie przerywał walki. Gdy Wrzosek okładał pięściami rywala, arbiter rozdzielił zawodników. Spuchnięty Sowiński nie widział już na jedno oko. Chciał dalej walczyć, ale to było niemożliwe. Wrzosek zabrał mu pas.

5. 70 kg: Łukasz Chlewicki (69,9 kg) – Mansour Barnaoui (69,5 kg) TKO w 1. rundzie.

Ależ się okładali! Francuz w klinczu trafił krakowianina łokciem w łuk brwiowy, chlusnęła krew. Lekarz i sędzia zakończyli pojedynek, uznając, że Chlewicki nie może dalej walczyć. Publiczność wynik walki skwitowała gwizdami…

4. 93 kg: Marcin Wójcik (92,9 kg) – Marcin Łazarz (92,4 kg) Krótka walka, Łazarz poddał pojedynek po 3.43 min.

Szybko wplątał się w problemy, po nie najlepszej próbie sprowadzenia rywala do parteru. Później w stójce Wójcik złapał go za głowę, założył nogi na plecy i pociągnął w dół. Po „gilotynie” rywal błyskawicznie się poddał.

3. 69 kg: Filip Wolański (68,6 kg) – Denilson Neves de Oliveira (69 kg) Wolański decyzją sędziów 2:1.

Publiczność wreszcie się rozgrzała, bo obaj fighterzy byli bardzo aktywni, wymieniali ciosy. Końcówka pierwszej rundy to walka w zwarciu, w której lepsze wrażenie wywarł krakowianin, dzięki kopnięciom kolanem. W drugiej rundzie początkowo lepsze wrażenie sprawiał Brazylijczyk, do czasu, aż nadział się na jeden z ciosów Wolańskiego, po którym stracił równowagę. Polak jednak nieco się zagapił i rywal zdążył wstać. Trzecia runda: zawodnikom brakowało już sił, dużo „zapasów”.

2. 80 kg: Robert Radomski (79,9 kg) – David Zawada (79 kg) TKO w 2. rundzie.

Pierwsza część dla Zawady, który miał przewagę w parterze, a rywal skończył tę część z mocno opuchniętym lewym łukiem brwiowym. W drugiej rundzie Zawada próbował kopnięcia z półobrotu, ale nie trafił dobrze rywala i musiał się bronić w parterze. Skutecznie. A do tego w końcu przejął inicjatywę, niemiłosiernie okładając leżącego Radomskiego pięściami. Sędzia przyznał Zawadzie zwycięstwo przez nokaut techniczny.

1. 68 kg: Roman Szymański (68 kg) – Sebastian Romanowski (67,2 kg) Szymański wygrał przez poddanie w 3. rundzie.

Pierwsza runda w stójce, druga niemal cała w parterze. Oklaski ze strony widzów sporadyczne. W trzeciej rundzie Szymański znów sprowadził próbującego kopnięć rywala do parteru i już nie pozwolił mu się uwolnić. Duszony Romanowski poddał walkę kilka sekund przed jej zakończeniem, a później długo dochodził do siebie.

Aneta Żurek, Foto Szymon Starnawski

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520