Nauczyciele, rodzice i uczniowie zebrali się w środę (17. listopada) rano przed siedzibą Chicagowskich Szkół Publicznych, domagając się, by dyrekcja zrobiła więcej w kwestii sprzątania miejskich szkół.
Twierdzą, że niektórzy uczniowie chodzą do brudnych szkół z przepełnionymi koszami na śmieci, a także z myszami i karaluchami.
Twierdzą również, że w szkołach jest zbyt mało personelu, brakuje zastępców nauczycieli i pielęgniarek oraz że CPS nie zrobił wystarczająco dużo, aby chronić dzieci poprzez cotygodniowe testy COVID-19 w czasie trwania pandemii.
Prezes Związku Zawodowego Nauczycieli w Chicago Jesse Sharkey, że sytuacja rozbija się o pieniądze.
„To jest powód, dla którego nie możemy zaakceptować ciągłego niedofinansowania. Nieustanne zaniedbywanie szkół publicznych, które widzimy pod rządami tego burmistrza i które widzieliśmy zbyt często w ciągu ostatniej ponad dekady w Chicago Public Schools” – powiedział Sharkey.
Tego lata burmistrz Lori Lightfoot obiecała, że przekaże szkołom publicznym około 535 milionów dolarów z 2.6 miliarda dolarów, które Chicago otrzymało z federalnej pomocy COVID, na finansowanie szkół miejskich.